Film Yorgosa Lanthimosa jest opowieścią o wyzwalaniu się kobiety w męskim, patriarchalnym świecie. Bohaterka, podobnie jak Frankenstein, jest tu wytworem szalonego naukowca. Uczy się kolejnych słów, stawiania kroków, najpierw koślawych, potem coraz bardziej płynnych. Ucieka od swego „stwórcy”, by poznać świat, o którym nie ma żadnej wiedzy. Popełnia błędy, ale staje się coraz bardziej świadomą osobą. Wyrabia sobie własne zdanie na każdy temat, nie widzi potrzeby podporządkowywania się komukolwiek. Chce sama stanowić o sobie. „Biedne istoty” są peanem na cześć prawa człowieka do wolności, do życia w zgodzie ze sobą. Odbierając nagrodę Yorgos Lanthimos zadedykował ją swojej aktorce Emmie Stone, bez której jego filmu by nie było.
Festiwal w Wenecji. Jury docenia Agnieszkę Holland
Ale weneckie jury nie odwróciło się też od najbardziej palących problemów współczesności. Nagroda Specjalna Jury dla „Zielonej granicy” Agnieszki Holland to ukłon w stronę kina ważnego, nieobojętnego na problemy świata.
Czytaj więcej
Nieprzypadkowo na festiwalu w Wenecji odbyła się światowa premiera „Zielonej granicy” Agnieszki Holland, bo ten film więcej mówi o świecie niż o Polsce.
Opowieść z granicy polsko-białoruskiej widziana oczami uchodźców, strażników granicznych, aktywistów niosących pomoc i kobiety, która na wschodniej granicy chciała znaleźć spokój po życiowej tragedii, ale nie mogła pozostać obojętna na los umierających w lesie ludzi – robi ogromne wrażenie.
— Dziękuję, festiwalowi i jurorom. Nie było łatwo ten film zrobić, niektórzy z was pewnie to wiedzą, inni nie – mówiła Holland i dziękując współpracownikom dodała: