To dwa zupełnie inne filmy. Wielkie kino o człowieku, który zbudował bombę atomową i kampowa opowieść o lalce, którą od końca lat 50. poprzedniego wieku bawią się kolejne pokolenia dziewczynek. Ponury dramat i rozśpiewana, roztańczona bajka. W każdym innym przypadku starcie takich filmów w weekend przyniosłoby straty obu tytułom. W przypadku „Oppenheimera” i „Barbie” jest inaczej. Bo stoją za nimi dwa kultowe dziś w kinie nazwiska reżyserów - Christophera Nolana i Grety Gerwig. Bo oba są czymś wyjątkowym w filmowym krajobrazie. Oba budzą zupełnie inne, ale silne emocje. I oba mogą zgarnąć niemałą część tegorocznych nominacji oscarowych.
„Oppenheimer” to wielkie kino. Historia człowieka, który w 1945 roku, patrząc na próbny wybuch bomby atomowej na pustyni, cytując Bhagawadgitę, święte pismo hinduizmu, stwierdził: „Teraz stałem się śmiercią, niszczycielem światów”. Christopher Nolan oparł scenariusz na nagrodzonej Pulitzerem książce „Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej” Kaia Birda i Martina J. Sherwina.
Czytaj więcej
„Oppenheimer”, thriller biograficzny Christophera Nolana, oparty na biografii fizyka, który odegrał kluczową rolę w opracowaniu broni atomowej, wchodzi na ekrany kin.
Reżyser nie pokazuje dokumentalnych obrazów wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie i Nagasaki. Ale widz zobaczy tę tragedię na twarzy Oppenheimera, który już w czasie próbnego wybuchu na pustyni zrozumie, co stworzył. Nolan opowiada o życiu naukowca od momentu, gdy jako samotny, udręczony psychicznie dwudziestolatek zainteresował się fizyką kwantową, pokazując też jego lewicowe sympatie, przez czas II wojny światowej, gdy pełnił funkcję dyrektora tajnego laboratorium w Los Alamos w Nowym Meksyku, gdzie razem z wieloma wybitnymi naukowcami pracował nad wykorzystaniem reakcji jądrowych do budowy broni, a potem jako doradca Komisji Atomowej usiłował ograniczyć wyścig zbrojeń aż do momentu, gdy w 1954 roku, posądzony o kontakty z komunistami, został pozbawiony prawa wglądu do dokumentów państwowych.
To męski film toczący się w zawrotnym tempie. Pasjonująca historia tworzenia odciętego od świata miasteczka na pustyni, gdzie ściągnięto najwybitniejszych naukowców. Oppenheimer zdaje sobie sprawę, jakie są konsekwencje ich pracy, ale też wie, że jeśli Amerykanie nie wyprzedzą tu Niemców, to dojdzie do tragedii. Jednak świadomość w czym bierze udział, nie daje mu żyć. Przerażenie narasta. Także i wtedy, gdy bomba staje się bronią w wyścigu z komunistyczną Rosją, gdy niszczy Hiroszimę i Nagasaki. Jest zresztą w filmie znakomita scena w Gabinecie Owalnym Białego Domu, gdy roztrzęsionemu Oppenheimerowi mamroczącemu o krwi na rękach, prezydent Truman rzuca: „Myśli pan, że Japończycy zastanawiają się, kto zbudował bombę? Oni chcą wiedzieć, kto wydał rozkaz jej zdetonowania”.