European Film Market w Berlinie. Filmowy handel z Rosjanami?

Podczas European Film Market w Berlinie sprzedawcy i agenci pod wpływem finansistów zaczęli łamać sankcje.

Publikacja: 25.02.2023 12:16

Towarzyszący Berlinale European Film Market wrócił po dwóch latach nieobecności spowodowanej pandemi

Towarzyszący Berlinale European Film Market wrócił po dwóch latach nieobecności spowodowanej pandemią.

Foto: DAVID GANNON / AFP

Sukcesem okazał się towarzyszący Berlinale European Film Market, który wrócił po dwóch latach nieobecności spowodowanej pandemią. Wzięło w nim udział 11 500 uczestników ze 135 krajów. Przedstawiciele wielu firm przyznawali, że „ruch” był na EFM większy niż podczas styczniowego Sundance Festival. Choć handel nie był łatwy. Wciąż niepewna jest sytuacja kin, a dane dotyczące wpływów ze sprzedaży biletów są w ostatnim roku niższe średnio o 25-30 proc. niż w czasach przed pandemią. Stąd brała się, według uczestników targów, spora różnica między tym, czego oczekiwali sprzedający a tym, co byli byli w stanie zaoferować kupujący. Wśród najlepiej sprzedających się tytułów były „pewniaki” z gwiazdami, m.in. musical „Fred & Ginger”przewidywany na rok 2024 czy thrillery „Longlegs” z Nicolasem Cage’m i „The Riker’s Ghost” z Liamem Neesonem. Sporym zainteresowaniem cieszył się konkursowy „Disco Boy”, który jest polską koprodukcją. Furorę robił „Past Lives” Celine Song – wielkie odkrycie Berlinale. Spoza konkursu wielu kupujących pytało o film Paula B. Preciado „Orlando, My Political Biography” (w Polsce zakupił go Gutek Film).

Jak zwykle firmy chwaliły się zakupami i sprzedażą filmów, ale sporo emocji wzbudzał udział w berlińskich targach firm rosyjskich.

Czytaj więcej

Wojenne podróże i premiery. Sztuka nie milknie i w Ukrainie

Rok po inwazji Rosji na Ukrainę ważne pytanie brzmi: „Jak dziś wyglądają sankcje w przemyśle filmowym?” European Film Market dał na to pytanie jasną odpowiedź. Większość firm wciąż nie chce handlować z Rosjanami. Ich szefowie deklarują, że wolą stracić niż wchodzić w relacje z agresorem. Moritz Hemingway, szef dużej monachijskiej firmy Play-market w rozmowie z dziennikarzem „Screen International” Geoffreyem Macnabem stwierdził wprost: „Nie będziemy prowadzić żadnych interesów z Rosjanami”. Również np. kierownictwo niemieckiej firmy Constantin Film zabroniło swoim pracownikom nawiązywania kontaktów handlowych z Rosjanami.

Na EFM pojawiło się sześć liczących się firm rosyjskich, m.in. Central Partnership. Jego szef Vadim Weresczagin powiedział, że rynek europejski zawsze był dla Rosji trudny, także przed – jak ujął w rosyjskiej nowomowie propagandowej - „operacją specjalną” w Ukrainie. Tym bardziej teraz.

Ale są już agenci, którzy się łamią. I zaczynają handlować z firmami rosyjskimi, których właściciele „nie wspierają polityki Putina”. Są krytykowani przez kolegów. Bo dystrybutorzy rosyjscy od swoich zarobków płacą podatki, które trafiają do państwowej kasy i w ten sposób de facto wspierają wojnę.

Czytaj więcej

Sasza Denisowa: Wierzę, że Putina czeka Haga

Jewgienij Draczow z ukraińskiego Film UA Distribution nie krył swojego żalu: „Jest mi przykro, gdy widzę jak niemieckie, francuskie i amerykańskie firmy dobijają biznesy z Rosjanami”. Denis Iwanow z Arthouse Traffic ujął to bardziej dosadnie: „Podpisanie kontraktu z Rosją oznacza wspieranie wojny. Bo podatki od dystrybutorów idą do państwowej kasy, a Putin inwestuje je w bomby, które potem spadają na nasze głowy. Zachodnie firmy robiące biznesy z Rosjanami wspierają rosyjską ekonomię, która dzisiaj w całości niemal jest nastawiona na obsługę działań wojennych”.

Tak więc nikt w Berlinie dealami z Rosją się nie chwalił, ale jest tajemnicą poliszynela, że one się zdarzają.

Sukcesem okazał się towarzyszący Berlinale European Film Market, który wrócił po dwóch latach nieobecności spowodowanej pandemią. Wzięło w nim udział 11 500 uczestników ze 135 krajów. Przedstawiciele wielu firm przyznawali, że „ruch” był na EFM większy niż podczas styczniowego Sundance Festival. Choć handel nie był łatwy. Wciąż niepewna jest sytuacja kin, a dane dotyczące wpływów ze sprzedaży biletów są w ostatnim roku niższe średnio o 25-30 proc. niż w czasach przed pandemią. Stąd brała się, według uczestników targów, spora różnica między tym, czego oczekiwali sprzedający a tym, co byli byli w stanie zaoferować kupujący. Wśród najlepiej sprzedających się tytułów były „pewniaki” z gwiazdami, m.in. musical „Fred & Ginger”przewidywany na rok 2024 czy thrillery „Longlegs” z Nicolasem Cage’m i „The Riker’s Ghost” z Liamem Neesonem. Sporym zainteresowaniem cieszył się konkursowy „Disco Boy”, który jest polską koprodukcją. Furorę robił „Past Lives” Celine Song – wielkie odkrycie Berlinale. Spoza konkursu wielu kupujących pytało o film Paula B. Preciado „Orlando, My Political Biography” (w Polsce zakupił go Gutek Film).

Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów