Uroczysta gala w Jordankach otworzyła wczoraj 30. edycję festiwalu „EnergaCamerimage”. 220 filmów, w głównych konkursie najgłośniejsze tytuły mijającego roku, parada znakomitych operatorów, wybitni reżyserzy z samem Mendesem, Jeanem-Jacquesem Annaudem, Bazem Luhrmannem, Josephem Kosińskim, Jerzym Skolimowskim czy wybitnym dokumentalistą Alexem Gibneyem na czele. 1000 studentów szkół filmowych z całego świata. Wystawy, panele, spotkania z twórcami. To wszystko czeka uczestników rozpoczętego właśnie festiwalu.
Na gali założyciel i dyrektor EnergaCAMERIMAGE wspominał początki, uśmiechając się do zasiadającego na sali Jeana-Jacquesa Annauda.
— 30 lat temu uczyłem historii sztuki na uniwersytecie. Podczas zajęć, na których chciałem pokazać studentom, w jaki sposób można metody badań historyczno-artystycznych zastosować do analizy filmu, przeżyłem prawdziwe olśnienie. Na temat zajęć wybrałem „Imię róży” Jeana-Jacquesa Annauda. I kiedy skończyliśmy zajęcia studenci nie wyszli z sali, chcieli nadal rozmawiać o tym, co chcieli im powiedzieć Annaud i Umberto Eco. Zrozumiałem, że jak blisko sztuka filmowa jest obok dzisiejszego widza.
Czytaj więcej
Podczas otwarcia festiwalu mocno i wzruszająco zabrzmiał głos walczącej o wolność Ukrainy.
Potem była rozmowa z Volkerem Schloendorffem, który zasugerował, żeby Marek Żydowicz wymyślił imprezę, jakiej w świecie nie ma. Młody historyk sztuki pomyślał o obrazie filmowym i operatorach, których zwykle uważano za techników i pomijano w nagrodach na innych festiwalach. Tak narodziła się idea festiwalu poświęconego autorom zdjęć filmowych. Do Torunia zaczęli przyjeżdżać najlepsi operatorzy świata, potem do miejsca, które pokochali przyciągnęli oni również reżyserów, aktorów. Najbardziej znaczących światowych artystów i wielkie gwiazdy.