Spośród niezliczonych talentów Cher dwa zadecydowały o jej karierze: zdolność do ubierania się tak, jakby pozostawała naga, i znajomość własnych ograniczeń. Od debiutu przed 47 laty jest obiektem żartów, ale stała się też oscarową aktorką, cenioną artystką i jedną z pierwszoligowych postaci show-biznesu. Wpadki równoważy osiągnięciami. Ma skłonność do niedorzecznych strojów, jednak nigdy nie udawała kogoś, kim nie jest. Przekracza granice dobrego smaku, ale wie, gdzie jej miejsce: na estradzie, w świecie rozrywki i autoparodii. Dzięki roli w "Burlesce" wraca na pierwsze strony gazet.
Zmieniona i usztywniona operacjami plastycznymi rozpoczyna kolejne życie. Niczym upiór popkultury, który nie pozwala się odesłać na emeryturę. Jej comeback to przestroga dla młodych idoli: za pragnienie pozostania na szczycie często płaci się cenę śmieszności. Cher zjawia się w samą porę, by uświadomić coś jeszcze: show-biznes stał się nudny i śmiertelnie poważny. Brakuje dowcipu i iskry, jakie zawodowcy jej klasy umieją wykrzesać na zawołanie. Jeśli trzeba, co wieczór. A dokładniej – przez 200 wieczorów.
Premiera "Burleski" zbiegła się w czasie z zakończeniem koncertowego maratonu Cher w Las Vegas. Film Steve'a Antina, w którym zagrała podstarzałą gwiazdę erotycznego kabaretu i w dwóch piosenkach przespacerowała się po scenie, zamiast tańczyć, daje niewielkie pojęcie o jej możliwościach. Przez ostatnie dwa i pół roku Cher zabawiała najbardziej wybredną publiczność Ameryki – gości Cesar's Palace w Las Vegas. Wytrzymała koncertowy maraton, który wcześniej przeszli Elton John, Bette Midler i Céline Dion. Gdy 5 lutego dała ostatni występ, śmietanka Hollywood oklaskiwała ją na stojąco, a recenzenci rozpaczali: "Las Vegas już nigdy nie będzie takie samo!".
[srodtytul]Na dno i z powrotem[/srodtytul]
Zjeżdżała na scenę w dziwacznej konstrukcji, którą sama ochrzciła "machiną śmierci". Wystrojona na srebrno od stóp do głów śpiewała przebój U2 z refrenem "Wciąż nie odkryłam, czego poszukuję". Dwugodzinny show był paradą kostiumów (co piosenka, to atrakcja: białe futro, purpurowy gorset, sukienka mini), podróżą w czasie (Cher nie oszczędziła widzom żadnego z nieświeżych przebojów) oraz serią anegdot, w których składała hołd gejom, bo "zawsze inspirowali ją swą radością", fanom "tak starym, że niektórzy są już martwi", oraz byłemu mężowi Sonny'emu. To on otworzył jej drzwi do kariery, ale potem ubezwłasnowolnił i wpędził w długi.