Condoleezza Rice ujawnia w filmie wiele zakulisowych zdarzeń tamtego poranka. Mówi, że trzeba było wstrzymać ruch powietrzny w całym kraju, czyli zapanować nad kilkoma tysiącami samolotów. Także o tym, że kiedy pojawiły się problemy z łącznością między członkami rządu, prezydent używał komórki bez zabezpieczeń i że wśród zamętu trudno było znaleźć sekretarza obrony Donalda Rumsfelda. Po ataku na Pentagon pomagał rannym kolegom. W filmie są też relacje ocalonych, którym udało się opuścić wieżowce przed zawaleniem i tych, którzy ich ratowali - ryzykując życiem i łamiąc procedury.
Oczami Al-Kaidy
We francuskim filmie „11 września oczami Al-Kaidy" (czwartek, godz. 0.10) po raz pierwszy o zamachach opowiadają wojownicy dżihadu. Większość terrorystów zaangażowanych w tamte wydarzenia dziś albo nie żyje, siedzi w więzieniach, albo ukrywa się przed CIA. Wszyscy, do których udało się dotrzeć ekipie filmowej, mieli kontakt z Bin Ladenem ? także przed 11 września. Wcześniej nie wypowiadali się publicznie. Wśród nich jest m.in. 45-letni Abdullah, który w latach 90. często towarzyszył bin Ladenowi, gdy ten objeżdżał obozy szkoleniowe dla zamachowców - samobójców. O swoich doświadczeniach opowiada też Riz Farihin, który przygotowywany do uprowadzenia samolotu, przechodził intensywny trening w obozie szkoleniowym dla elity, czyli największych twardzieli. Ten 45-letni Indonezyjczyk należał do oddziałów szturmowych bin Ladena, odbył trzyletni wyrok za przynależność do organizacji terrorystycznej.
Bin Laden nawiązywał też współpracę z naukowcami takimi jak Yazid Sufaat, Malezyjczyk, biochemik, który ukończył studia w Stanach Zjednoczonych. Kilka lat temu został aresztowany w Malezji i oskarżony o terroryzm. W 1999 roku przyjechał do Afganistanu zaoferować usługi bin Ladenowi. W laboratorium pod Kabulem prowadził badania nad wąglikiem.
- Lista ochotników gotowych do udziału w operacjach szejka Osamy bin Ladena była bardzo długa - wspomina Yazid. - Wielu chciało poświęcić się dla sprawy.
Z perspektywy najmłodszych
Najbardziej skłaniają do refleksji „Dzieci 11 września" (wtorek, godz. 22.45). Brytyjscy realizatorzy zgromadzili opowieści kilkunastu z ponad trzech tysięcy dzieci, które w tragicznym dniu utraciły matkę albo ojca. Są wśród nich takie, które rodziców znają tylko ze zdjęć i filmów. Im stosunkowo łatwiej zaakceptować ich nieobecność - jak pokazuje film. Starsze pamiętają długo trwające zainteresowanie mediów ich rodzinami, które zakłócało powrót do normalnego życia. Wiele dzieci trafiło na terapię.
- W dzieciństwie najbardziej bałam się, że stracę mamę lub tatę - wspomina Cait, która w 2001 roku miała 12 lat. - No i straciłam. Jak tu się nie bać życia? Przez rok chodziłam do terapeutki. Aż powiedziałam: „Nie wiem, o czym mogłybyśmy dziś rozmawiać". W jeszcze trudniejszej sytuacji są dzieci zabitych 11 września muzułmanów. Jedna z osieroconych przez ojca rodzin pokazanych w filmie, musiała zmienić miejsce zamieszkania - z powodu anty-muzułmańskich nastrojów w Nowym Jorku - przeprowadziła się do Oklahomy.