Prowadzenie elektronicznego dziennika budowy, dokumentowanie przebiegu robót budowlanych online czy możliwość prowadzenia książki obiektu budowlanego w postaci elektronicznej. To niektóre ze zmian, jakie znalazły się w projekcie nowelizacji prawa budowlanego oraz ustawy o samorządach zawodowych architektów oraz inżynierów budownictwa, którego konsultacje społeczne się zakończyły.
Branża propozycjom mającym ograniczyć obieg papierowych dokumentów podczas procesu inwestycyjnego mówi tak. Wskazuje jednak rozwiązania, które mogą prowadzić do patologicznych sytuacji.
Przykład? Sposób sformułowania przepisów dotyczących elektronicznego dziennika budowy. Przypomnijmy, że dziś funkcjonuje jedynie jego papierowa forma, która zgodnie z przepisami musi na stałe znajdować się na terenie budowy. Powyższe utrudnia inwestorom bieżące monitorowanie postępu prowadzonych robót budowlanych, ponieważ wiąże się z koniecznością wizytowania terenu budowy. Po zmianach wpisy dokonywane w dzienniku będą dla nich widoczne z dowolnego miejsca za pośrednictwem urządzenia mobilnego (telefonu, tableta, czy laptopa).
Co więcej, inwestor otrzyma uprawnienia nie tylko do dawania dostępu do elektronicznego dziennika budowy (EDB) pozostałym uczestnikom procesu budowlanego, ale też do pozbawiania ich możliwości wejścia do systemu, w którym będzie znajdować się ten elektroniczny dokument. I tu pojawia się w ocenie środowiska architektów problem. Ich zdaniem proponowany mechanizm może doprowadzić do eliminowania przez inwestora „niewygodnego" – z jego punktu widzenia – uczestnika procesu budowlanego, np. projektanta, który nie zgadza się na nieuzasadnione lub naruszające prawa autorskie zmiany w realizacji albo poważniejsze zmiany mające wpływ na bezpieczeństwo wznoszonego obiektu.
Resort rozwoju w uzasadnieniu projektu wskazuje, że odpowiedzialność za pozbawienie dostępu do EDB spadnie na inwestora. W ocenie architektów to jednak za mało.