W trakcie wysiłków podjętych w Chinach w celu zduszenia w zarodku epidemii koronarwirusa chińskie fabryki zmagały się z olbrzymimi problemami by utrzymać produkcję i zdążyć z realizacją zamówień. Zakończenie surowych restrykcji dawało chińskim przedsiębiorcom nadzieję na powrót do normy, niestety epidemia wybuchła w krajach będących głównymi odbiorcami wyrobów chińskiego przemysłu i problem się odwrócił.
- Bezprecedensowe ograniczenie normalnej aktywności ekonomicznej w Europie, USA i rosnącej liczbie wschodzących rynków niewątpliwie spowoduje dramatyczne załamanie chińskiego eksportu, prawdopodobnie na poziomie od 20 do 45 procent rok do roku w drugim kwartale – twierdzi, cytowany przez Reuters, Thomas Gatley, główny analityk w Gavekal Dragonomics.
Chińscy przedsiębiorcy już teraz zalewani są prośbami od kontrahentów o to, by anulować zamówienia lub przełożyć ich realizację na później. Do tego pojawiają się problemy z zaopatrzeniem w niektórych fabrykach – część gatunkowych surowców do fabryk tekstylnych sprowadzana jest też z Europy, a ich zapasy niedługo się skończą. W związku z tym przedsiębiorcy otwierają fabryki w zasadzie tylko po to, by zwalniać robotników.
Te fabryki, które jeszcze mają zamówienia eksportowe martwią się o to, czy uda się je zrealizować w związku z błyskawicznie zmieniającą się sytuacją i pojawiającymi się ograniczeniami.