– Kurs polityczny, jaki obrali przywódcy Rosji, i narodowe interesy Kazachstanu rozchodzą się – przestrzegł były premier kraju, a obecnie opozycjonista Äkeżan Każygeldin.
Władze w Nur-Sułtanie już wyciągnęły z tego wnioski i jeszcze w kwietniu zwiększyły budżet wojskowy o prawie miliard dolarów (czyli 1,5-krotnie). Wszystko po to, by dostosować armię do tego, co wszyscy oglądają na polach bitwy Ukrainy: uczynić ją bardziej mobilną i nowoczesną.
– Jedna sprawa, gdy oni (Rosja) kłócą się z tak wieloma, są zajęci Ukrainą i Europą Wschodnią. Ale wyobraźcie sobie, że nie mieliby Ukrainy. A wtedy co? Nasza kolej? – wyjaśnił „Wall Street Journal” jeden z kazachskich urzędników sposób, w jaki w Nur-Sułtanie widzą obecną rosyjską ekspansję.Poczucie zagrożenia znacznie wzrosło w Kazachstanie właśnie po wybuchu wojny w Ukrainie. Ale w ciągu ostatnich kilku lat wielu rosyjskich urzędników i polityków podważało integralność terytorialną sąsiada (np. twierdząc, że północny Kazachstan powinien należeć do Rosji). Także prezydent Władimir Putin, który publicznie stwierdził, że Kazachowie otrzymali swe państwo dopiero po rozpadzie ZSRR.
Czytaj więcej
Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew, który razem z prezydentem Rosji Władimirem Putinem występował na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu (SPIEF), powiedział, że Kazachstan nie uzna niezależności samozwańczych republik z Donieckiem i Ługańskiem.
W efekcie wraz z wybuchem wojny Nur-Sułtan zaczął szukać pewniejszych niż Moskwa sojuszników, a z nią łączą go formalne więzy zarówno w gospodarczej Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, jak wojskowym sojuszu ODKB. W kwietniu jednak prezydent Kasym-Żomart Tokajew pojechał do stolicy natowskiej Turcji i podpisał tam porozumienie o założeniu wspólnego przedsiębiorstwa do produkcji wojskowych dronów Bayraktar w Kazachstanie.