To, w połączeniu z ostatnimi wypowiedziami prezesa NBP Adama Glapińskiego i części członków RPP, którzy uchodzą za wyrazicieli poglądów dominujących w tym gremium, nasila spekulacje, że jeszcze w tym roku zdecyduje się ono na obniżkę stóp procentowych. W środę notowania kontraktów terminowych na stopę WIBOR 3M sugerowały, że w ocenie uczestników rynku stopa referencyjna NBP za pół roku będzie o około 0,5 pkt proc. niższa niż obecne 6,75 proc. Jeszcze w poniedziałek w kontraktach tych wyceniana była na ten rok obniżka głównej stopy NBP o 0,25 pkt proc.
Popyt u progu odbicia
Wielu ekonomistów, nawet tych, którzy liczą się z obniżką stóp przez RPP we wrześniu (przed wyborami) lub w IV kwartale br., ocenia, że taki ruch byłby przedwczesny.
– Prognozujemy, że do końca 2023 r. zarówno główny wskaźnik inflacji, jak i inflacja bazowa znajdą się na jednocyfrowych poziomach, jednak perspektywy na 2024 r. są na tyle niepewne, że ewentualne obniżki stóp NBP byłyby ryzykowne. Taki ruch wydłużyłby czas powrotu inflacji do celu (2,5 proc. – red.), który i tak jest odległy (2025/2026 r.) – tłumaczy Adam Antoniak, starszy ekonomista w ING BSK. – Nie zmienia to faktu, że w RPP ponownie pojawiają się głosy o gotowości do złagodzenia polityki pieniężnej przed końcem tego roku, więc nie można tego wykluczyć – dodaje. – Majowe dane nie zmieniają naszej oceny, że obecne uwarunkowania makroekonomiczne, szczególnie uporczywa inflacja bazowa, niskie bezrobocie, relatywnie płytkie spowolnienie gospodarki, a dodatkowo perspektywa ekspansywnej polityki fiskalnej, nie dają przestrzeni do szybkich obniżek stóp procentowych – wtóruje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Wysokie ceny biją młodych po kieszeni
Ponad ośmiu na dziesięciu Polaków w wieku 18–26 lat odczuwa w swoim budżecie skutki inflacji. Ci, których wzrost kosztów życia dotyka najbardziej, częściej myślą o emigracji.
Choć inflacja bazowa w maju wyraźnie spadła, część analityków uważa, że nie będzie to początek trendu: kolejne zniżki będą już mniejsze. Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy, zauważa w tym kontekście, że po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych inflacja bazowa w ujęciu miesiąc do miesiąca wyniosła około 0,7 proc. To wynik najniższy od grudnia 2021 r., ale wciąż niespójny z celem inflacyjnym NBP.
Źródłem obaw o uporczywość inflacji bazowej jest przede wszystkim oczekiwane ożywienie w gospodarce, którego kołem zamachowym będzie odbicie popytu konsumpcyjnego. W I kwartale br., jak podał w środę GUS, wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych zmniejszyły się o 2 proc. rok do roku po zniżce o 1,1 proc. w IV kwartale ub.r. Nie licząc dwóch kwartałów 2020 r., gdy konsumpcję tłumiły antyepidemiczne restrykcje, to jej największe załamanie we współczesnej historii Polski. Zanim w połowie maja GUS opublikował wstępne dane o PKB w I kwartale, które okazały się lepsze od oczekiwań, ekonomiści przeciętnie szacowali, że spadek popytu konsumpcyjnego w tym okresie był sporo głębszy (o 2,9 proc.).