Glapiński: Stopy mogły spaść już trzy miesiące temu. RPP nadrabia zaległości

Wobec malejącej „na łeb, na szyję” inflacji, stopa referencyjna NBP na poziomie 6,75 proc. stała się zbyt restrykcyjna – przekonywał w czwartek prezes banku centralnego Adam Glapiński.

Publikacja: 07.09.2023 16:58

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński

Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński

Foto: PAP, Radek Pietruszka

W środę Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., do 6 proc., po roku stabilizacji. Decyzja była całkowitym zaskoczeniem dla analityków i inwestorów. Choć większość z nich spodziewała się obniżki stóp procentowych, zakładali zmianę o 0,25 pkt proc., w zgodzie z sugestiami prezesa NBP z lipca. W czwartek prof. Glapiński zapewniał, że o żadnej niespodziance nie może być mowy. Jak tłumaczył, gwałtowny spadek inflacji od lutego br. przy stałej stopie procentowej sprawiał, że polityka pieniężna stawała się coraz bardziej restrykcyjna. W jego ocenie, obniżki stóp można było rozpocząć już trzy miesiące temu, ale RPP chciała mieć pewność, że inflacja będzie się utrzymywała w trendzie spadkowym. Teraz już takiej pewności nabrała, dlatego zdecydowała się na cięcie stóp kompensujące te miesiące wyczekiwania.

Czytaj więcej

Szokująca decyzja Rady Polityki Pieniężnej. Stopy procentowe ostro w dół

RPP nadrabia zaległości

– Ta obniżka to decyzja zaległa, za trzy ostatnie miesiące. Wtedy można było rozpocząć obniżanie stóp po 0,25 pkt proc. miesięcznie – tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego w lipcu, gdy sygnalizował obniżkę stóp po wakacjach, podkreślał, że RPP będzie działała ostrożnie.

Glapiński odniósł się natomiast do warunków obniżki stóp, o których mówił przed wakacjami. Jednym z nich był spadek inflacji poniżej 10 proc. rocznie, drugim zaś przekonanie RPP, że po przebiciu tego progu dynamika cen będzie nadal opadać. W sierpniu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) według wstępnego szacunku GUS wzrósł o 10,1 proc. rok do roku po 10,8 proc. w lipcu. Na pierwszy rzut oka, pierwszy warunek obniżki stóp nie został spełniony. Prezes NBP powiedział jednak, że obecnie inflacja wynosi około 9,6 proc. Przypuszczalnie odniósł się do tego, że taki wynik pokazałby GUS, gdyby uwzględnił ustawę obniżającą z mocą wsteczną ceny energii elektrycznej o 5 proc. Z kolei we wrześniu, jak ocenił Glapiński, CPI wzrośnie o nieco ponad 8,5 proc. rok do roku.

Czytaj więcej

Obniżka stóp może podbić ceny paliw i transportu

Drugi warunek był spełniony już wcześniej, bo na to, że inflacja będzie nadal malała – choć niekoniecznie do celu NBP, tj. 2,5 proc. rocznie z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę - wskazują wszelkie prognozy. Prezes banku centralnego podkreślał w czwartek, że niektóre ośrodki analityczne spodziewają się nawet spadku inflacji do przedziału dopuszczalnych odchyleń od celu NBP już w połowie 2024 r. Takie przewidywania sformułowali niedawno ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska, wedle których już w kwietniu przyszłego roku inflacja wyniesie 3,2 proc. rocznie. Tyle, że według tych prognoz później wzrost CPI znów przyspieszy, do około 5 proc. w IV kwartale 2024 r.

Dalsze obniżki stóp na stole 

Jako argument na rzecz zdecydowanej obniżki stóp procentowych prezes NBP wymieniał też przedłużające się spowolnienie w polskiej gospodarce, spowodowane m.in. recesyjnymi warunkami u naszych głównych partnerów handlowych. Wprawdzie NBP ma tylko jeden cel, którym jest stabilność cen, ale - jak tłumaczył prezes Glapiński - członkowie RPP „są Polakami, obywatelami, a nie idiotami”, więc troszczą się też o kondycję gospodarki.

Po środowej decyzji RPP większość ekonomistów uznała, że jedna znacząca obniżka stóp zastąpi kilka mniejszych. Na taką intepretację wskazywał termin „dosotosowanie”, który pojawił się w komunikacie Rady. Prezes NBP w czwartek również tego terminu używał. Nie wykluczył jednak tego, że w październiku i kolejnych miesiącach stopy procentowe będą jeszcze obniżane. – Odpowiem tak, jak Christine Lagarde (prezeska EBC - red.). Nic nie zapowiadam. Obserwujemy sytuację i będziemy podejmowali decyzje stosownie do niej – mówił Glapiński. Jak dodał, RPP będzie też obserwowała, jak reaguje rynek. Jak dotąd skutkiem niespodziewanej obniżki stóp jest gwałtowne osłabienie złotego. W czwartek euro kosztowało momentami przekraczał 4,63 zł w porównaniu do 4,50 zł w środę rano. Prezes NBP uspokajał jednak, że nic niepokojącego się nie dzieje, bo wcześniej złoty wyraźnie się umocnił.

W środę Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., do 6 proc., po roku stabilizacji. Decyzja była całkowitym zaskoczeniem dla analityków i inwestorów. Choć większość z nich spodziewała się obniżki stóp procentowych, zakładali zmianę o 0,25 pkt proc., w zgodzie z sugestiami prezesa NBP z lipca. W czwartek prof. Glapiński zapewniał, że o żadnej niespodziance nie może być mowy. Jak tłumaczył, gwałtowny spadek inflacji od lutego br. przy stałej stopie procentowej sprawiał, że polityka pieniężna stawała się coraz bardziej restrykcyjna. W jego ocenie, obniżki stóp można było rozpocząć już trzy miesiące temu, ale RPP chciała mieć pewność, że inflacja będzie się utrzymywała w trendzie spadkowym. Teraz już takiej pewności nabrała, dlatego zdecydowała się na cięcie stóp kompensujące te miesiące wyczekiwania.

Pozostało 81% artykułu
Budżet i podatki
Szok w rosyjskiej Dumie: dwie partie nie poparły wojennego budżetu Putina
Budżet i podatki
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące
Budżet i podatki
Deficyt budżetowy będzie wyższy. Sejm przegłosował zmiany
Budżet i podatki
Kto i za ile kupi kolejne setki miliardów polskiego długu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Budżet i podatki
Budżetowe wpływy z CIT dołują. Rekordy już nie wrócą?