Najnowsza propozycja zmian PIT to radykalna poprawa głównych parametrów naszego systemu podatkowego. W porównaniu z 2021 r. (czyli przed Polskim Ładem) obniżeniu ulegnie pierwsza stawka PIT z 17 do 12 proc., a kwota wolna będzie znacząco wyższa – 30 tys. zł zamiast ok. 8 tys. zł, zwiększy się także próg dochodowy z 85 tys. do 120 tys. zł. Na niekorzyść podatników zmienia się mechanizm dotyczący składki zdrowotnej, której już nie będzie można odliczać od PIT.
Czytaj więcej
Robienie prezentów cudzym kosztem ma się w Polsce dobrze. Najnowsze przedwyborcze podarki znów uderzą w to, co najlepiej działa, tym razem w samorządy.
Niemniej rozliczający się na skali podatkowej w większości na tych reformach skorzystają. Np. osoba zarabiająca 5 tys. zł brutto zyska 1,5 tys. zł rocznie w porównaniu z 2021 r., przy zarobkach 7,5 tys. zł zyski sięgną ok. 790 zł rocznie, a przy 10 tys. – ok. 2,5 tys. zł.
Jednak to, co korzystne dla podatników, negatywnie wpływa na dochody budżetu. Jak bardzo? – Trudno obliczyć, Ministerstwo Finansów nie przedstawia takich analiz, ale można założyć, że skoro w efekcie zmian w Polskim Ładzie do podatników miało trafić ok. 18 mld zł, a w efekcie tych najnowszych – ok. 15 mld zł, to mamy co najmniej 33 mld zł – ocenia prof. Witold Orłowski, z Akademii Vistula.
To duże kwoty, stanowią ponad jedną czwartą wpływów z tytułu PIT (w 2020 r. było to 120 mld zł łącznie do budżetu państwa oraz samorządów). Dodatkowy koszt, rzędu nawet 10 mld zł rocznie, będą stanowić zapowiedziane rekompensaty dla samorządów z tytułu utraty PIT. Czy państwo stać na tak duże wydatki?