Zakaz wydany biurom podróży może rzeczywiście poskutkować, bo mimo dużej dostępności najróżniejszych platform rezerwacyjnych, ok. 60 proc. Chińczyków wyjeżdżających na wycieczki po kraju bądź zagranicę nadal korzysta z usług pośredników.
Epidemia wybuchła w najgorszym możliwym czasie. Tylko w ciągu ostatnich dni z okazji Chińskiego Nowego Roku podróżowało 40 mln Chińczyków. Za tydzień będą oni próbowali wrócić do domu. Mimo pojedynczych przypadków, które pojawiły się w innych krajach Azji oraz w USA, na koronowirusa chorują przede wszystkim Chińczycy. To dlatego Światowa Organizacja Zdrowia nie zdecydowała się jeszcze na ogłoszenie epidemii. Jak na razie zanotowano 850 przypadków zachorowań na zapalenie płuc wywołane koronowirusem, z czego 830 w Chinach, gdzie zmarło 26 osób. Nadal więc, mimo że w samych Chinach sytuacja staje się coraz poważniejsza, liczba i zachorowań i przypadków śmiertelnych jest znacznie mniejsza niż w 2003 roku, kiedy z powodu epidemii SARS zmarło ok. 800 osób.
W samych Chinach władze przedsięwzięły ogromne środki ostrożności. Nie działa transport publiczny w Tiananmen, Ezhou, Zhijiang, Dangyang, Qianjiang, Chibi, Xiantao, Lichuan, Jingmen, Xianning, Yichang i Enshi. W każdym z nich mieszka 2-10 mln ludzi i wszystkie położone są w prowincji Hebei, gdzie leży Wuhan, główne ognisko epidemii.
Odwołane zostały wszystkie uroczystości, które tradycyjnie już mają miejsce z okazji Nowego Roku. Zamknięty dla zwiedzających jest park rozrywki Disneyland pod Szanghajem. Nie można pójść do kina, bo wszystkie seanse są odwołane. W Pekinie niedostępne stało się nawet Zakazane Miasto, jedna z największych turystycznych atrakcji stolicy, mimo że większość zwiedzania tam jest na świeżym powietrzu. Podobnie jest z Wielkim Murem, gdzie zapewne wiatr i mróz nie stwarzają korzystnych warunków do namnażania się wirusa i nawet teraz, w zimie, wielu jest chętnych na taką wycieczkę. Władze jednak zdecydowały się na odgrodzenie najbardziej popularnej jego części – Badaling położonej 80 km od Pekinu. W Pekinie i Hongkongu zamknięte zostały wielkie targi noworoczne, jedna z wielkich atrakcji świątecznych. Nie można też zwiedzać słynnego stadionu olimpijskiego w Pekinie - „ptasiego gniazda” i odwołane zostały wszystkie zawody sportowe, w tym noworoczne mecze piłkarskie. Zamknięcie największych atrakcji turystycznych dotyczy również Hongkongu i Macau. A taksówkarze wracają do domu, bo ich potencjalni klienci obawiają się wychodzić z domów.
Ekonomiści zaczynają już mówić o poważnych skutkach dla gospodarki, bo okres tuż przed Nowym Rokiem to czas największych zakupów, tymczasem duże sklepy zostały zamknięte. Zresztą skutki epidemii mogą być odczuwalne także poza Chinami, zwłaszcza w sytuacji, kiedy obywatele tego kraju odwołują podróże. W 2018 roku Chińczycy za granicą wydali 130 mld dol. Już teraz wiadomo, że ucierpią obroty światowych firm produkujących dobra luksusowe, bo to Chińczycy właśnie są najlepszymi klientami w sklepach wielkich marek. Zresztą są pierwsze sygnały potwierdzenia takich prognoz. W piątek, 24 stycznia spadł kurs Remy Cointreau SA po tym, jak firma poinformowała o pogorszeniu się prognozy zysku.