Zatwierdzony przez rząd projekt prawa farmaceutycznego doprecyzowuje pojęcie sprzedaży wysyłkowej. Tym samym likwiduje furtkę, którą wykorzystywały niektóre e-apteki, handlując specyfikami dostępnymi na receptę, choć było to zabronione.
Furtka polegała na traktowaniu kurierów dostarczających leki jako pełnomocnika zamawiającego. Resort zdrowia argumentuje, że zamykając tę możliwość, chce zapewnić bezpieczeństwo pacjentom.
[wyimek]100 mln zł na tyle szacowany jest rynek e-handlu lekami w Polsce [/wyimek]
Część branży krytykuje zmiany. – Ciekawe, że ustawodawca postanowił zdefiniować sprzedaż wysyłkową nie ze względu na sposób dostarczenia towaru do konsumenta, tylko sposobu zamówienia – telefon, Internet, faks. To oznacza, że pacjent nie będzie mógł już nawet zarezerwować telefonicznie poszukiwanego leku – mówi „Rz” Jacek Denkowski, prezes DomZdrowia.com prowadzącego aptekę internetową. I dodaje, że ze spokojem czeka na ostateczną formę zapisu w ustawie dotyczącego e-aptek. – Nadal jest w nim sporo nieścisłości. To prawdziwe pole popisu dla prawników – podkreśla.
Sprzedaż leków na receptę to tylko niewielki odsetek obrotów aptek internetowych, których w Polsce według Inspekcji Farmaceutycznej, jest ok. 200. Wynika to zarówno z trudności logistycznych (konieczność przesłania papierowej recepty do e-apteki wydłuża czas dostawy leku), jak i obaw o legalność przedsięwzięcia.