I o ile większość z nich obniża ceny, żeby tylko zachęcić do letniego wypoczynku, o tyle niektóre restauracje odbijają sobie koronawirusowy kryzys i windują ceny, podnosząc je często wielokrotnie. A turyści, którym często nawet nie pokazano karty dań z cenami mogą jedynie płakać i płacić.
Czytaj także: Nowy warunek – do Grecji tylko z kodem QR
W Polsce słyszymy o horrendalnych rachunkach w nadmorskich kurortach, gdzie za 2 porcje ryby z frytkami trzeba zapłacić nawet 200 złotych. Restauratorzy zastosowali tam stary numer: kawałek ryby wg wagi i ładują na wagę kawał nie do zjedzenia na raz, a w dodatku tę rybę wyceniają niebotycznie.
Niewielkim pocieszeniem jest to, że żyłowanie cen, zwłaszcza w tym kryzysie nie jest polską specjalnością. Złą sławę i to nie tylko w kryzysie mają restauracje na greckiej wyspie Mykonos (z Polski lata tam Wizz Air). Przypadek jednej z nich został szczegółowo opisany w prasie, gdzie sześć osób, z których każda zjadła porcję kalmarów i wypiła piwo, trzy z nich zamówiły dodatkowo sałatkę, a jedna jeszcze dodatkowo sok pomidorowy zapłaciły za tę przyjemność prawie 840 euro. Rachunek rozłożył się tak 591 euro za 6 porcji kalmarów, 150 euro za 6 piw,59,40 euro za 3 sałatki z kurczakiem, 17,80 za dwie butelki wody i 18 euro za szklankę soku pomidorowego. Że nie zapaliło im się zielone światło, kiedy kelner nie podał im karty dań, a owoce morza zachwalał, jako świeżutkie i pyszne. Zresztą podobno takie były. Kiedy krytyka restauracyjnego zdzierstwa pojawiła się w miejscowej prasie, właściciel restauracji odpowiedział: Żeby na przyszłość zapobiec takiemu rozgoryczeniu przy płaceniu rachunku, warto wybierać tańsze dania.
Francisco Tajeda, amerykański żołnierz, który spędzał urlop na Mykonos przestrzega przed DK Oyster, gdzie także kelnerzy recytują „bezcenne" menu z głowy. Za dwie porcje ryby i dwa napoje zapłacił tam ponad 400 euro. I przyznał, że jedyne, co mógł zrobić, to w przyszłości omijać to miejsce z daleka, bo kelner groził policją, a to ze względu na barierę językowa mogło jeszcze bardziej skomplikować urlop.