Jeszcze we wrześniu Grzegorz Dzik prezes giełdowej Grupy Impel, która jest potentatem usług w kraju – w tym outsourcingu związanego ochroną mienia, przyznawał, że w trudnym okresie totalnego zamrożenia gospodarki, gdy zapotrzebowanie na prace w segmencie security gwałtownie się kurczyło, biznes Impelu ratowały dodatkowe zlecenia w sferze sanitarnej.
- Szybko okazało się, że zagrożenia związane z koronawirusem stwarzają nowe biznesowe możliwości dla branży - mówił prezes Impelu. Grzegorz Dzik przypominał jak w zatrudniającej ponad 17 tys. pracowników grupie Impel błyskawicznie wprowadzano do oferty usługi, które wcześniej w korporacji miały znaczenie marginalne jak, np. zamgławianie, ozonowanie, mierzenie temperatury i inne zadania, które służą zwiększeniu reżimu sanitarnego.
- Zaczęliśmy też więcej zarabiać na dystrybucji środków do higieny indywidualnej, czy zastępowaniu systemami technicznymi np. ochrony fizycznej - mówił prezes Dzik.
Pandemia i biznes
W sektorze security, który nadal liczy ok. 2,5 tys. firm i daje w różnej formie pracę blisko 300 tys. ludzi - wiele spółek zaczęło podobnie jak Impel zarabiać na walce z koronawirusem. Jest w tym gronie także działająca od 2019 r. firma Esox.
- Na początku jako spółka wchodząca w skład warszawskiego Polskiego Holdingu Ochrony, zajmowaliśmy się klasycznymi usługami w dziedzinie bezpieczeństwa, w tym utrzymywaniem porządku na osiedlach mieszkaniowych, zabezpieczaniem sklepów i dużych galerii handlowych – mówi prezes Esox Michał Skorecki. Teraz spółka, nie rezygnując z typowych zajęć ochronnych zamierza być pierwszą w branży security w kraju firmą wyspecjalizowaną w walce z koronawirusem. Tę rynkową niszę Esox wybrał nieprzypadkowo.