Światowy rynek gier systematycznie rośnie. Jego wartość za dwa lata może sięgnąć 226 mld dol. – prognozuje portal Newzoo. Systematycznie przybywa też graczy. Jest ich już ponad 3 mld. To jednak nie znaczy, że branża pozostaje odporna na makroekonomiczne i geopolityczne zawirowania. Po covidowej euforii nie ma już śladu. Dobrze widać to chociażby na warszawskiej giełdzie.
Branżowy indeks właśnie powrócił do przedpandemicznych poziomów. Choć sytuacja w sektorze nie jest łatwa, to można w nim znaleźć ciekawe okazje inwestycyjne. Ale kluczowa jest ostra selekcja, bo nadal są firmy, których głównym biznesem jest zapowiadanie nowych gier i ogłaszanie ambitnych planów. Do ich realizacji już nie dochodzi.
Czytaj więcej
Globalni giganci i duże studia działające w Polsce redukują zatrudnienie. To nie oznacza, że branża ma przed sobą kiepskie perspektywy, ale rynek ewidentnie staje się coraz trudniejszy.
Na szczęście inwestorzy mają w czym wybierać: w sumie na warszawskiej giełdzie (razem z NewConnect) jest notowanych ponad 80 studiów. Akcje kilkunastu są niedowartościowane – wynika z wycen analityków.
Inwestorzy powinni mieć na uwadze m.in. firmy średniej wielkości, jak Artifex Mundi, BoomBit czy Creepy Jar, ale również mniejsze, jak Forever Entertainment czy Ultimate Games oraz największe, jak CD Projekt, PlayWay czy Ten Square Games. Ta ostatnia firma właśnie obchodzi piątą rocznicę debiutu na GPW. Początkowo była giełdową gwiazdą, ale potem mocno rozczarowała inwestorów. Po części była to wina otoczenia rynkowego, w tym trudnej sytuacji w sektorze gier mobilnych. Ale nie bez znaczenia były też nietrafione decyzje biznesowe i szwankująca polityka informacyjna. Oliwy do ognia dolały wysokie wynagrodzenia dla zarządu, w tym dla ówczesnego prezesa Macieja Zużałka.