Powodem jest zamknięcie jordańskiej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów. Problemy zaczęły się zresztą wcześniej, kiedy w połowie grudnia Jordańczycy zażądali od iFly ubezpieczenia lotów w konkretnej firmie brytyjskiej. Wiadomo, że ten przewoźnik z powodu sankcji nie jest w stanie zdobyć takiego dokumentu.
Czytaj więcej
To miał być rok mocnego odbicia w turystyce na południu Europy, a przede wszystkim w Turcji i Egipcie. Bo Covid-19 nie jest już takim zagrożeniem. Raczej nie będzie.
Kwestia zamknięcia jordańskiej przestrzeni powietrznej nie byłaby wielkim problemem, gdyby tego wcześniej nie zrobiły Turcja, Arabia Saudyjska, a nawet Syria. Teraz iFly rzeczywiście nie ma, jak dolecieć do egipskich kurortów. Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zacharowa zapewniła ze swojej strony, że zakazy te nie są motywowane powodami politycznymi i w żaden sposób nie godzą w rosyjskie interesy.
„Z powodu braku pozwoleń na przelot nad terytorium Jordanii i wcześniejszym restrykcjom wprowadzonym przez inne kraje, iFly zmuszone były poinformować Tez Tour o odwołaniu planów rejsów międzynarodowych do Egiptu z terytorium Federacji Rosyjskiej” — czytamy w oświadczeniu przewoźnika.
Z kolei Tez przeprasza swoich klientów, że nie był w stanie wywiązać się z umów i nie ustaje w wysiłkach, aby jednak uzyskać pozwolenia dla iFly na przeloty nad krajami, które zamknęły przestrzeń powietrzną. „Jeśli efekt naszych wysiłków będzie pozytywny, plan lotów do Egiptu zostanie przywrócony. A nasi klienci i partnerzy biznesowi zostaną o tym poinformowani” — czytamy w oświadczeniu Tez.