Poinformował o tym przedstawiciel rosyjskiego MON Igor Iszczuk. Według niego armia rosyjska najbardziej potrzebuje dronów rozpoznawczych.
„Ministerstwo opracowało odpowiednie wymagania taktyczno-techniczne dla bezzałogowych statków powietrznych. A większość producentów niestety nie jest w stanie ich spełnić. Głównym powodem niespełnienia norm jest niedostateczna baza potrzebnych elementów” - powiedział pułkownik Igor Iszczuk przy okrągłym stole „Perspektywy rozwoju technologii bezzałogowych pojazdów w Federacji Rosyjskiej” (cytat TASS).
O co tak naprawdę chodzi? O brak importowanych części, które wykorzystywali rosyjscy producenci, a od których zostali odcięci po wprowadzeniu sankcji przez Zachód.
Teraz rosyjski agresor najbardziej potrzebuje dronów do rozpoznania konwencjonalnego i elektronicznego, a także dronów używanych jako „amunicja krążąca". W tej sytuacji resort jest zmuszony „postawić się na uproszczenia, na dodatkowe umowy, na dopuszczenie do eksploatacji dronów znajdujących się w fazie eksperymentów”.
Według ekspertów, z którymi rozmawiał Kommiersant, już w czerwcu w Rosji zabrakło dronów. Stało się tak gdyż wcześniej kupowano je dla wojska w Donbasie. Na tym tle w maju i czerwcu ich ceny w Rosji poszły w górę o jedną trzecią.