Jak podała w czwartek po południu Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP), w czerwcu już 83 proc. badanych hoteli miało frekwencje na poziomie powyżej 50 proc. To 8 pkt proc. więcej niż w maju. W blisko połowie hoteli odnotowano obłożenie wyższe niż 70 proc., natomiast do niespełna 3 proc. zmalała liczba hoteli z frekwencją poniżej 30 proc. – to trzykrotnie mniejszy udział w porównaniu do maja.
Na brak gości nie mogli narzekać zarówno zarządzający hotelami miejskimi, jak i obiektami nastawionymi na gości wypoczynkowych. W hotelach miejskich 86 proc. odnotowało frekwencję powyżej 50 proc., natomiast w pozamiejskich odpowiednio 74 proc. obiektów osiągnęło frekwencję powyżej 50 proc. i zaledwie 2 proc. miało obłożenie poniżej 30 proc. – informuje IGHP.
Rezerwacje na kolejne trzy miesiące pokazują, że poziom obłożenia będzie podobny do tego w czerwcu, choć może okazać się nieco niższy. Byłoby to efektem słabszego obłożenia w sezonie wakacyjnym hoteli biznesowych, czego nie rekompensuje większa liczba gości w segmencie hoteli turystycznych. Na razie nieco ponad jedna piąta hoteli ma w lipcu frekwencje poniżej 30 proc. Jednocześnie 39 proc. hotelarzy spodziewa się wykorzystania przeszło połowy miejsc. Z kolei obecna perspektywa na sierpień wypada słabiej niż przewidywania dotyczące lipca.
Czytaj więcej
Podczas tegorocznych urlopów za granicą mocniej odczujemy finansowy dystans dzielący nas od turystów z zachodniej Europy. Wzrasta za to opłacalność pracy w Niemczech, które zamierzają teraz mocniej zawalczyć o pracowników z Polski.
Jedno jest pewne: goście będą płacić więcej. Ceny wzrosły zarówno w stosunku do czerwca ubiegłego roku, jak i w porównaniu do okresu przed wybuchem pandemii. Konieczność podnoszenia cen wynika z szybko rosnących kosztów towarów i usług, w tym przede wszystkim cen gazu, energii elektrycznej, żywności, a także wynagrodzeń. Według IGHP, kolejnym czynnikiem wymuszającym te wzrosty są ekonomiczne konsekwencje wojny w Ukrainie.