W związku z obawami przed trzecią falą pandemii koronawirusa rząd rozważa przedłużenie obowiązujących obostrzeń i zakazów co najmniej do końca miesiąca. Tymczasem przedsiębiorcy coraz głośniej domagają się działań przeciwnych, czyli łagodzenia ograniczeń w prowadzeniu działalności gospodarczej.
- Zwracam się do Pana z apelem o przywrócenie ogłoszonej w listopadzie mapy drogowej dotyczącej gospodarki w czasie pandemii. Ogłoszona mapa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem, wskazywała jasne kryteria, którymi będzie kierował się rząd w zarządzaniu kryzysem COVID-19 – napisał w liście otwartym do szefa rządu Cezary Kaźmierczak, szef ZPP. Chodzi o kryteria oparte o liczbę nowych zakażeń, na podstawie których rząd miał kwalifikować poszczególne części kraju do stref zielonej, żółtej lub czerwonej. Do stref przypisane były obostrzenia, które miały w nich obowiązywać. Bardzo szybko rząd zrezygnował jednak z tego podziału ogłaszając cała Polskę strefa czerwoną, z najmocniejszymi obostrzeniami.
Zdaniem szefa ZPP rząd podjął tę decyzję „na skutek jakichś wróżb”, bez słowa wytłumaczenia, wycofał się z mapy ogłaszając pełny lockdown. - Czemu wróżb? Nie istnieje chyba żaden oficjalny dokument, badanie, analiza, które wskazywałoby konieczność takiego rozwiązania. Pytałem o to wielu osób – nikt o niczym takim nie wie i nie słyszał. Ja oczywiście rozumiem tą atmosferę, w której kompetencje i fachowość budowane są przez to kto głośniej i mocniej straszy. Ale naprawdę może czas się od tego wyzwolić - korzystając z rady Jacka Welcha: „Wierzymy Panu Bogu, pozostali proszeni są o pokazanie dowodów”. Pan poprosi ich o dowody. Puszczanie sobie filmów, to trochę za mało – zaapelował do premiera Cezary Kaźmierczak.
Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że z pandemią przyjdzie nam jeszcze żyć jakiś czas. I trzeba mieć odwagę spojrzeć faktom w oczy, nauczyć się z nią żyć. W przeciwnym razie cofniemy się w poziomie życia i rozwoju o dekadę lub dwie.
- Panie Premierze! Nie stać nas dalej. Nie jesteśmy bogatym krajem zachodnim. Cena lockdownu, liczona jako ubytek PKB, w Niemczech to 3,5 mld euro tygodniowo. Hipotetycznie zatem, dwa lata zamknięcia gospodarki to dla Niemców koszt ok. 360 mld euro. PKB per capita zmniejszyłby się z poziomu ok. 41 tysięcy euro do ok. 37 tysięcy euro. Nominalny PKB per capita Polski w 2019 r. wynosił ok. 13 tys. euro – wylicza prezes ZPP.