W handlu wojna na ceny

Sklepy coraz mocniej rywalizują tańszymi produktami. Dla klientów trudno o lepszą wiadomość.

Publikacja: 07.10.2014 01:26

Sklepy coraz mocniej rywalizują tańszymi produktami. Dla klientów trudno o lepszą wiadomość.

Sklepy coraz mocniej rywalizują tańszymi produktami. Dla klientów trudno o lepszą wiadomość.

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

W najbliższych miesiącach nie ma się co spodziewać zakończenia prowadzonej przez handlowców wojny. Co więcej, będzie się ona nasilać, bo w miarę rozkręcania się sezonu świątecznego nikt nie zdecyduje się na podniesienie cen. To w końcu sezon kluczowy dla rocznych obrotów firm.

Dlatego konsumenci mogą liczyć na dalsze obniżki, choć często w promocyjnych cenach sprzedawane są produkty niekoniecznie o najwyższym standardzie.

– Chodzi o przyciągnięcie ludzi do sklepu. Gdy już tu będą, to kupią też inne produkty – mówi prezes jednej z sieci.

Często ostra gra na promocje jednej z firm powoduje rozkręcenie wojny i teraz widzimy to w Polsce. Winnych oczywiście nie ma – z polskiej części badania firmy Simon-Kucher & Partners wynika, że jedynie 12,5 proc. uczestników wojen cenowych jest w stanie się przyznać do  ich powodowania, oczywiście przypadkiem.

Walka o klienta

– Wojna cenowa nikomu nie daje korzyści, ale sieci agresywnie walczą głównie na ceny, dlatego nie możemy tego ignorować – mówi Krzysztof Waligórski, prezes Intermarche.

Simon-Kucher & Partners podaje w ostatniej edycji badania, że 43 proc. ankietowanych firm przyznało się do uczestnictwa w wojnie, a kolejne 10 proc. nie bierze w niej udziału, a jest obserwatorem.

– Ewidentnie najostrzej walczą wielkie koncerny, które po trochu też wyniszczają się nawzajem. Wojna trwa, ale można działać inaczej, nie rezygnując oczywiście z aspiracji zapewnienia klientom konkurencyjnych cen – mówi Jerzy Mazgaj, prezes Alma Marketu. Jak dodaje, sprzedają się najlepiej produkty niepowtarzalne, których w ofercie innych sklepów nie ma.

– Stawiamy też na edukację konsumentów – czytanie etykiet i nieuleganie pogoni za najniższymi cenami, w których dostajemy często produkty słabej jakości – dodaje.

Po wynikach firm widać, że faktycznie jest problem. Biedronka – największa sieć handlowa w kraju – w I półroczu skonsolidowaną sprzedaż zwiększyła o 9,1 proc., do ponad 4 mld euro. Gdy jednak z wyniku wyłączy się nowe sklepy, otwarte w ostatnich 12 miesiącach, to przychody są o 1,2 proc. niższe niż rok temu.

– Rynek spożywczy jest mocno konkurencyjny, wszyscy najwięksi gracze mocno stawiają na różnego typu działania promocyjne – podała firma w komunikacie.

Nieprzypadkowo właśnie teraz trwa loteria promocyjna dla klientów. Aby wziąć w niej udział, trzeba wydać jednorazowo minimum 50 zł.  Na 6 października wygranych było ponad 170 tys., w tym 41 samochodów.

– W loterii do zdobycia jest ponad 500 tys. nagród, w tym 100 samochodów – podaje biuro prasowe firmy.

Nie tylko żywność

Także właściciel sieci budowlanej Castorama, brytyjska grupa Kingfisher, w kolejnych komunikatach zwraca uwagę na silną konkurencję na polskim rynku, zmuszającą do cięcia cen. Podobne przykłady można jeszcze podawać – Tesco, Carrefour i inne.

– Po wzroście liczby reklam sklepów z najprostszym, czyli cenowym, przekazem widać, że konkurencja jest mordercza. Rynek nie rośnie, dlatego jeśli chce się rosnąć, trzeba to robić czyimś kosztem – przyznaje inny z prezesów.

Handlowe wojny toczą się dzisiaj na wielu rynkach – tak dojrzałych jak brytyjski, amerykański czy krajów rozwijających się – jak Chiny, RPA.

W Wielkiej Brytanii najmocniej walczą sieci dyskontowe Aldi i Lidl. I to z efektami. Według danych Kantar Worldpanel ich udział w rynku wzrósł z 6,7 proc. rok temu do 8,3 proc. obecnie. Do walki włączyła się też sieć supermarketów Morrison, co – jak mówi prezes Dalton Philips – kosztowało ją już 300 mln funtów.

– Niemieckie sklepy prowadzą teraz taką samą batalię jak 20 lat temu – mówi Matthias Queck, analityk serwisu Planet Retail. Zwraca jednocześnie uwagę, iż Aldi wraz z Lidlem mają już 40 proc. rynku.

We Francji największe kłopoty mają hipermarkety, których udział w rynku w 2013 r. wynosił 42 proc., ale od 2008 r. widać jego spadek. Dzisiaj to one najczęściej stawiają na mocne obniżki cen.

Francuski rząd w specjalnym raporcie napisał, że staje się  to ogromnym wyzwaniem dla mniejszych sklepów, z placówkami rodzinnymi na czele.

Handel przez lata był motorem wzrostu PKB

Lekceważona przez polityków branża daje zatrudnienie ok. 3,6 mln osób, czyli co czwartemu zatrudnionemu. Jak wynika z raportu opracowanego przez Deloitte oraz DNB Bank Polska, firmy handlowe – hurtowe i detaliczne – wytwarzają 17 proc. polskiego PKB, a sektory powiązane z branżą (produkcja czy logistyka) dodatkowe 12 proc. Dzięki temu branża jest dla polskiej gospodarki ważniejsza niż przemysł. Autorzy raportu podają, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba sklepów w Polsce spadła o 21 proc., do 360 tys. Jednocześnie przybywa największych placówek, które odpowiadają już za ok. 50 proc. udziału w powierzchni handlowej w Polsce. Rośnie też znaczenie handlu elektronicznego. Na razie odpowiada on tylko ?za ok. 4 proc. rynku.

W najbliższych miesiącach nie ma się co spodziewać zakończenia prowadzonej przez handlowców wojny. Co więcej, będzie się ona nasilać, bo w miarę rozkręcania się sezonu świątecznego nikt nie zdecyduje się na podniesienie cen. To w końcu sezon kluczowy dla rocznych obrotów firm.

Dlatego konsumenci mogą liczyć na dalsze obniżki, choć często w promocyjnych cenach sprzedawane są produkty niekoniecznie o najwyższym standardzie.

Pozostało 91% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Biznes
Najdroższy znaczek pocztowy na świecie kosztował 9,5 mln dol. Polskie też dają zarobić
Biznes
Ukraińska zbrojeniówka zaraz wystrzeli. W czasie wojny zdołano zbudować potęgę
Biznes
Cła na chińskie auta elektryczne, firmy przygniatane podatkami, Zygmunt Solorz odsuwa dzieci od swoich firm
Biznes
Firmy przygniatane podatkami. Miniony rok okazał się szczególnie dotkliwy