Pekao i Apollo Global Management złożyły niewiążące oferty na zakup mBanku – poinformował Bloomberg powołując się na źródła zbliżone do sprawy. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, o czym pisaliśmy parę dni temu, że przyjmowanie wstępnych ofert rozpoczęło się w środę, 15 stycznia. Zbieranie ofert wiążących może nastąpić pod koniec marca lub na początku kwietnia, po około dwumiesięcznym badaniu due-diligence.
Zainteresowani mBankiem mieli być również PKO BP i Credit Agricole. Z naszych informacji wynika, że lider polskiego sektora bankowego prawdopodobnie wstrzyma się ze złożeniem oferty do posiedzenia rady nadzorczej, które może się odbyć w przyszłym tygodniu. Z kolei francuska grupa ma już w Polsce bank – jeden z mniejszych na rynku (11. pod względem wielkości aktywów) i półtora roku temu miała ochotę na przejęcie Euro Banku, ale ubiegł ją Millennium. W branży bankowej, mocno konkurencyjnej i obciążonej podatkiem od aktywów, wysokimi wymogami kapitałowymi oraz koniecznością prowadzenia dużych inwestycji w IT, ważna jest skala. Dlatego Credit Agricole może sam wystawić za jakiś czas swój polski bank na sprzedaż, jeśli teraz nie uda mu się kupić mBanku.
Wcześniej mówiło się też o potencjalnym zainteresowaniu ING Group i BNP Paribas, które mają w Polsce odpowiednio czwarty i szósty co do wielkości bank. Prawdopodobnie żadna z nich nie złoży oferty.
Oficjalnie wiadomo było, że zainteresowany tym czwartym co do wielkości bankiem w Polsce był też Erste Group. Jednak w czwartek austriacka instytucja, której w środkowej Europie nie ma tylko w Polsce, podała, że nie złoży oferty. Jako powód podał skomplikowaną strukturę potencjalnej transakcji, wynikającą z konieczności wydzielenia lub ubezpieczenia hipotek walutowych mBanku, które stanowią 16 proc. jego portfela kredytów brutto. Dodatkowym czynnikiem są niewystarczające synergie. Zarząd Erste umniejszał swoje szanse, wskazując na swoją mniejszą skłonność do zaoferowania wyższej ceny ze względu na brak synergii z fuzji i dlatego większe jest prawdopodobieństwo kupna przez lokalnego gracza.
W wyścigu po mBank zagraniczni, nieobecni u nas gracze stoją na gorszej pozycji względem faworyzowanych obecnych już w Polsce instytucji, które mogą osiągnąć spore korzyści dzięki łączeniu mBanku ze swoim już funkcjonującym w Polsce bankiem: głównie chodzi o kosztowe efekty synergii (usunięcie dublujących się funkcji, oddziałów, zmniejszenie przez to zatrudnienia) oraz skali (w większym banku wydatki rozkładają się na większe aktywa i przychody). To powoduje, że bank obecny już na naszym rynku może być zdolny do zapłacenia wyższej ceny za mBank niż instytucja w niemająca jeszcze banku Polsce.