Uspokoić sytuację ma nowy szef banku – wraca stary znajomy szwajcarskich bankierów.
Szwajcarski bank UBS usiłuje rozwiać obawy związane z dominacją nowego mega-banku na rodzimym rynku po „awaryjnym” przejęciu Credit Suisse. „W Szwajcarii jest wystarczająca konkurencja z około 250 bankami” – zapewniał Lukas Gähwiler, wiceprezes zarządu, na zgromadzeniu akcjonariuszy UBS. Nie wykluczył jednak sprzedaży szwajcarskiego biznesu Credit Suisse. „Wszystkie opcje są na stole” - powiedział. UBS chce znaleźć najlepsze rozwiązanie dla akcjonariuszy, klientów, pracowników i dla całej Szwajcarii.
Czytaj więcej
Władze Szwajcarii ujawniły odsetki, jakie Credit Suisse i przejmujący go UBS mają płacić za pożyczkę ratunkową 250 mld franków (250 mld euro) zaproponowaną obu bankom.
Politycy, duża część szwajcarskiego społeczeństwa i ekonomiści obawiają się, że siła rynkowa nowego banku może ograniczyć konkurencję. Martwią się też, że Szwajcaria może nie mieć dość siły, by interweniować, by uratować nowy megabank, gdyby i on wpadł w tarapaty. „Jesteśmy zaniepokojeni nowym gigantem bankowym” – powiedział dyrektor fundacji Ethos, fundacji na rzecz zrównoważonego rozwoju, która zrzesza 247 funduszy emerytalnych i fundacji charytatywnych. Ethos zaapelował o „wydzielenie” szwajcarskiego biznesu należącego do Credit Suisse.
Przewodniczący Rady Dyrektorów UBS Colm Kelleher wyjaśnił, że najpierw transakcja musi zostać sfinalizowana. To może potrwać kilka miesięcy. Ponadto sam Credit Suisse musi zostać ustabilizowany. Gähwiler przestrzegał przed zbyt wygórowanymi oczekiwaniami co do ewentualnego rozstania z biznesem szwajcarskim. „Spin-off może być trudny i mniej atrakcyjny finansowo, niż się powszechnie uważa” – powiedział, jednocześnie zapewnił, że „my w UBS podejdziemy i przeanalizujemy wszystkie opcje z otwartym umysłem”.