A proces ten staje się coraz trudniejszy. Bo rubel, który mocno osłabł tuż po inwazji, bardzo szybko zaczął drożeć. Dzieje się tak z powodu wysokich cen surowców, zwłaszcza ropy i gazu. Więc aktywa zamiast spadać, rosną. Zmalał także popyt na dolara i euro, bo rosyjskie władze po inwazji szybko wprowadziły kontrolę wywozu kapitału, a zresztą i sami Rosjanie nie bardzo potrzebowali dewiz, bo nie mieli dokąd wyjeżdżać. Natomiast ci, co mieli dokąd, to i mieli za co, bo wielu bogatych Rosjan nadal ma konta w zachodnich bankach.
Johann Strobl, prezes austriackiego Raiffeisen International Bank, wytłumaczył Bloombergowi, na czym polega ten mechanizm i dlaczego „rosyjski kłopot” wcale nie maleje. — Z jednej strony przyjemnością informujemy o rekordowych wynikach i widzimy w nich niezwykle wysoki wkład Rosji i bezprecedensową aprecjację rubla w stosunku do euro – powiedział Johann Strobl prezentując wyniki za I półrocze 2022. Zarzekał się jednocześnie, że zrobi wszystko, by tę sytuację unormować.
Wzrost kursu rubla stał się kolejną komplikacją w staraniach banków o wyjście z Rosji. Firmy, które po wybuchu wojny zdecydowały się szybko uciec z tego kraju, poniosły straty. Francuski Societe Generale SA podał, że w wyniku wycofania się z rosyjskiego rynku stracił w II kwartale 3,3 miliarda euro przed opodatkowaniem.
Czytaj więcej
Notoryczne naruszanie zasad bezpieczeństwa pasażerów w lotach cywilnych powoduje, że Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego (ICAO) traci wiarygodność — uważa Komisja Europejska.
Ci, co się nie spieszyli, zauważyli wzrost ekspozycji i zysków wraz z umacnianiem się rosyjskiej waluty. Tymczasem końca wojny nie widać, a presja polityczna i regulacyjna nie znika – nawet jeśli zainteresowanie publiczne nieznacznie osłabło, to informacje o tym, że jakaś zachodnia firma nadal robi interesy na rosyjskim rynku, są postrzegane negatywnie i mogą wpłynąć na odpływ klientów. Nie mówiąc i o tym, że sytuacja na rynku rosyjskim może się szybko pogorszyć.