Jak przypomina Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ, w przypadku WIBOR stawka rośnie wraz z okresem, na jaki pożyczane są środki. Najkrótszy okres wiąże się z najmniejszym ryzykiem, więc ta stawka jest najniższa. – WIBOR ON (overnight – red.) wynosi około 4,25 proc., a WIBOR 3M, na którym opartych jest wiele kredytów, 5,74 proc. Więc ten prosty manewr spowoduje, że kredytobiorcy będą płacili niższe raty, co wpłynie na obniżenie marż banków – mówi Sobolewski.
Zdaniem Marcina Materny, szefa działu analiz Millennium DM, nie ma co liczyć na to, że kredytobiorcy skorzystają w dłuższym terminie. – Truizmem jest stwierdzenie, że w tej sytuacji szybko wzrosną marże kredytowe dla nowych umów, co w znikomym stopniu wpłynie na zwiększenie możliwości wzięcia kredytu i obniżkę jego kosztu dla nowych klientów (będą płacili tyle, ile dzisiaj, nawet po zmianach), a w okresie do wprowadzenia tych regulacji – właściwie zamrozi rynek udzielania nowych kredytów – mówi Materna.
Dodaje, że nie można też wykluczyć wzrostu stawki ON (pogorszenie wyników banków to bowiem także spadek ich płynności), więc ta stawka zbliży się do stawki WIBOR 3M. – W dodatku wątpię, że zmiana obroni się pod względem prawnym – skoro nie udało się do tej pory „rozbroić” ustawowo problemu kredytów w CHF (ponoć nie można ingerować w istniejące umowy), równie trudna będzie zmiana umów, jeśli chodzi o kredyty złotowe – mówi Materna.
Dr Dorota Skała, Instytut Ekonomii i Finansów, Uniwersytet Szczeciński
Nie sądzę, aby istniała potrzeba oferowania wsparcia, na przykład wakacji kredytowych, wszystkim kredytobiorcom. Wielu z nich jest w dobrej albo nawet bardzo dobrej sytuacji finansowej. Jednocześnie w propozycjach premiera nie ma w ogóle mowy o osobach, które nie mają dzisiaj kredytów, bo nie mają zdolności kredytowej. To jest grupa, która bardziej potrzebuje pomocy publicznej. Ze zdziwieniem przyjmuję też krytykę premiera dotyczącą niskiego oprocentowania depozytów, które ma prowadzić do nadmiernych zysków banków. Przecież rząd, jako dominujący akcjonariusz dwóch największych banków, ma duży wpływ na rynek usług bankowych. Kontrolowane przez Skarb Państwa banki mogłyby oferować wyższe oprocentowanie depozytów, a to skłoniłoby do poprawy oferty inne banki. Te banki mogłyby również przyczynić się do częściowego rozwiązania problemu ograniczonej dostępności kredytów dla osób o niższych zarobkach. Z prezentacji premiera wynika, że pomoc dla kredytobiorców wyniesie około 5-6 mld zł rocznie. Teoretycznie więc będą to dodatkowe środki, które zostaną w kieszeniach kredytobiorców. To w pewnym stopniu obniży skuteczność podwyżek stóp procentowych, których celem jest przecież schłodzenie popytu. Dostrzegam też ryzyko, że zastąpienie WIBOR-u jakimś innym wskaźnikiem, który byłby niższy, doprowadzi do podniesienia przez banki marż kredytowych, a ostatecznie oprocentowanie wcale nie spadnie. Tymczasem drogą do tego, żeby te marże zmniejszyć, co faktycznie mogłoby oznaczać spadek oprocentowania kredytów, jest zwiększanie konkurencji między bankami. Paradoksalnie, to też rząd mógłby osiągnąć, wpływając na politykę kredytową banków, które pośrednio kontroluje. Gdyby te banki zaczęły stosować niższe marże, rynek by się dostosował.