Raty kredytów rosną w zawrotnym tempie w miarę zaostrzania polityki monetarnej przez RPP, która – chcąc ograniczyć inflację – w kwietniu kolejny raz podniosła stopy procentowe NBP, tym razem do 4,5 proc.
Wraz ze wzrostem stóp w górę idzie także wskaźnik WIBOR, na którym oparte jest oprocentowanie kredytów. WIBOR trzymiesięczny sięga już 5,37 proc., choć jeszcze latem ub.r. wynosił 0,21 proc. W rezultacie część kredytobiorców musi mierzyć się z nawet 50-proc. wzrostem rat w porównaniu z okresem sprzed rozpoczęcia podwyżek stóp w 2021 r.
W pogoni za inflacją
Tymczasem średnie oprocentowanie lokat jest nadal znacznie niższe niż stopy NBP. W marcu polskie banki komercyjne oferowały średnio tylko 1,46 proc., podczas gdy inflacja według wstępnych danych GUS wyniosła 10,9 proc., licząc rok do roku.
Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” i „Parkiet” ekonomiści przewidują, że utrzyma się ona powyżej 10 proc. aż do jesieni. Oznacza to, że realna wartość ulokowanych w bankach oszczędności nadal będzie maleć w szybkim tempie. Banki co prawda podnoszą stawki depozytów, ale w minimalnym stopniu – można znaleźć oferty lokat co najwyżej na 3 i 4 proc. rocznie.
Takie środowisko rynkowe bardzo sprzyja pożyczkodawcom. Wzrost stóp procentowych powoduje, że dzięki drożejącym kredytom i tanim lokatom wynik odsetkowy banków szybuje, co przekłada się na zyski pożyczkodawców. Według danych NBP zysk netto sektora bankowego w Polsce w okresie styczeń–luty 2022 r. wyniósł 4,12 mld zł. To oznacza wzrost aż o 97,4 proc., licząc rok do roku.