Węgry od stycznia zamrożą na sześć miesięcy oprocentowanie kredytów mieszkaniowych klientów indywidualnych. To próba ochrony gospodarstw domowych przed rosnącą inflacją i stopami procentowymi. Działanie to ma w dużej mierze polityczny motyw – w kwietniu albo maju Węgrzy będą wybierać nowy parlament i wybory mogą być bardzo zacięte.
Węgierski bank centralny jako pierwszy w Unii Europejskiej zaczął wiosną podnosić stopy procentowe i teraz sięgają one 2,4 proc. (najwięcej od maja 2014 r.), są o 1,8 pkt proc. wyższe niż przed podwyżkami. Bank centralny reaguje w ten sposób na wysoką inflację – w listopadzie wskaźnik CPI był o 7,4 proc. wyższy niż rok temu. To jednak może nie być koniec podwyżek, dzisiaj Czeski Bank Narodowy znów zaskoczył i podniósł stopy aż o 1 pkt proc., do 3,75 proc. To jeden z najwyższych poziomów w Europie.
Czytaj więcej
Nad kredytobiorcami zbierają się ciemne chmury. Wysokość rat już mocno wzrosła, a to jeszcze nie koniec. To nadszarpnie wiele domowych budżetów.
Przedstawiony przez premiera Wiktora Orbana plan zakłada, że stopa procentowa hipotek zostanie ustalona na poziomie z końca października (wynosiły 1,8 proc. wobec 0,6 proc. w pandemicznym dołku), pierwsze pozytywne skutki tego ruchu kredytobiorcy odczuliby w lutym. Rynek już oczekuje dalszych podwyżek nad Dunajem, bo trzymiesięczna stopa procentowa urosła już do 3,94 proc. (1,9 proc. na koniec października).
Informacja o planowanym zamrożeniu oprocentowania kredytów mieszkaniowych byłaby niekorzystna dla banków, których wyniki odsetkowe w takim scenariuszu nie urosłyby w tak dużym stopniu dzięki podwyżkom stóp jak zwykle. Notowania węgierskich banków zaczęły spadać po parę procent na wieść o planach Orbana.