Przedawnienie roszczeń banków w przypadku unieważniania przez sądy umów miałoby fatalne konsekwencje finansowe dla branży. Unieważnienie umów bez odzyskania od klientów kapitału (w zasadzie zyskaliby oni mieszkania za darmo) byłoby ponaddwukrotnie bardziej kosztowne niż unieważnienie umów ze zwrotem kapitału. Z szacunków KNF wynika, że koszt brutto pierwszego scenariusza w skali całego sektora sięgałby nawet 250 mld zł, w porównaniu z tylko 110 mld zł w drugim przypadku. Unieważnianie umów i przyznanie bankom opłaty za udostępnianie kapitału (według WIBOR) kosztowałoby sektor 76 mld zł.
Frankowicze twierdzą jednak, że cel jest jeszcze jeden: to wywarcie presji na innych kredytobiorcach, którzy jeszcze nie złożyli pozwu i odstraszenie ich od pójścia do sądu. W niektórych przypadkach żądana przez banki opłata za kapitał może bowiem stanowić 60–70 proc. wartości wypłaconego klientowi kredytu. Praktyce banków w tym zakresie przygląda się UOKiK.
Sprawy z tego obszaru prokuratura ocenia jako niezwykle istotne zarówno z punktu widzenia prawnego, jak i społecznego. Dlatego prokuratorzy, działając na podstawie kodeksu postępowania cywilnego i ustawy – Prawo o prokuraturze, podejmują decyzje o przyłączaniu się do spraw inicjowanych przez banki w celu kwestionowania nienależnych roszczeń – wynika z pisma Prokuratury Krajowej.
Nienależne roszczenia?
Urzędy i instytucje mają różną opinię dotyczącą tego, czy w razie unieważnienia umowy bankom należy się opłata za udostępnienie kapitału. KNF i NBP przedstawiły Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego, która zajmowała się m.in. tym zagadnieniem dotyczącym franków, opinie wskazujące, że bankom takie opłaty mogą się należeć. Przeciwne zdanie mieli rzecznik finansowy oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, podobnie jak Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, który w stanowisku przekazanym SN wskazał, że „kreowanie uprawnienia do dochodzenia wynagrodzenia za korzystanie ze świadczeń stron spełnionych na podstawie nieważnej umowy kredytu pozostawałoby w sprzeczności z przepisami regulującymi świadczenia nienależne".
Ocenił, że nie jest możliwe, zgodnie z art. 359 §1 k.c. żądanie odsetek z tytułu korzystania z kapitału w sytuacji „upadku" umowy o kredyt. Przepis ten przewiduje bowiem, że odsetki od kapitału należą się wtedy, gdy wynika to z czynności prawnej, ustawy, orzeczenia sądowego lub decyzji właściwego organu. Żadna z takich okoliczności w sytuacji „upadku" umowy nie zachodzi – ocenił. „Należy zatem stwierdzić, że wszelkie działania podejmowane przez banki w celu uzyskania zysku związanego z umowami kredytowymi, po stwierdzeniu ich nieważności, nie mają żadnych podstaw w polskim porządku prawnym" – czytamy w stanowisku. Prokuratura argumentuje, że stanowisko to ma też oparcie w przepisach europejskich i przywołuje prokonsumencką dyrektywę 93/13.
„Dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do ustanowienia prawa krajowego, na mocy którego nieuczciwe warunki w umowach zawieranych przez sprzedawców nie będą wiążące dla konsumentów. Dyrektywa ma prewencyjny, odstraszający charakter, który ma zniechęcić przedsiębiorcę do stosowania w przyszłości postanowień niedozwolonych. W przedmiotowym zaś zagadnieniu dopuszczenie do otrzymywania przez bank wynagrodzenia za korzystanie kapitału na podstawie abuzywnej umowy zniweczyłoby cel dyrektywy" – ocenia Prokuratura Krajowa.