Ten rok jest pod tym względem jednym z najtrudniejszych od wielu lat, dlatego wojna o pracowników z biegłą znajomością excela zaostrza się.
Menedżerowie wysokiego szczebla z bardziej tradycyjnych dziedzin finansów obawiają się, że branża private equity, jeden z najbardziej lukratywnych biznesów na Wall Street, przechwyci jeszcze więcej talentów niż dotychczas. Ostro na tym polu konkurują też firmy technologiczne i doradcze.
To dobra wiadomość dla młodych ludzi rozglądających się za pracą w branży finansowej, ale zła dla banków, które w tym samym czasie borykają się z niezwykłym odpływem młodszych pracowników.
Alan Johnson, dyrektor w firmie doradczej Johnson Associates obawia się, że w wyniku wojny o młode talenty banki w końcu mogą przesadzić i zatrudnić zbyt wiele osób.
David Solomon, prezes Goldman Sachs w marcu obiecał przyspieszyć rekrutację młodszych bankowców, przypomina Bloomberg.