Gdy w połowie grudnia Komisja Nadzoru Finansowego przedstawiła pomysł na porozumienia banków z frankowiczami, pojawiły się wśród bankowców nadzieje, że wielu kredytobiorców wstrzyma się z decyzją o składaniu pozwu. Tak się jednak nie stało.
Czytaj także: Frankowicze. „Do tej pory propozycje ugód były niekorzystne"
Fala nie opada
Do tej pory żaden z banków nie uruchomił programu ugód i jego start oddala się z powodu opóźnienia frankowych uchwał Sądu Najwyższego. Do tego doszła duża aktywność kancelarii prawnych. – W naszym banku I kwartał był rekordowy pod względem liczby nowych pozwów. Ugód nie ma, a kancelarie frankowe zachęcają klientów i wręcz nie nadążają z ich obsługą – mówi bankowiec chcący zachować anonimowość. Przygotowanie pozwu zajmuje co najmniej trzy miesiące, więc jego zdaniem mocna kampania przełoży się na duży wzrost liczby spraw także w II i III kwartale.
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, mówił podczas walnego zgromadzenia pod koniec marca, że bank był zaskoczony sporą skalą napływu pozwów frankowych już w 2020 r. – W styczniu i lutym napływało po 300–400 pozwów miesięcznie – dodał. To może oznaczać, że w całym I kwartale przeciw mBankowi przybyło około 1200 spraw w porównaniu z 1065 w IV kwartale (na koniec 2020 r. miał 7,51 tys. spraw).
Rafał Kozłowski, wiceprezes PKO BP, w programie „Prawo bez strachu" mówił parę dni temu, że liczba nowych pozwów przeciw temu bankowi w I kwartale była wyższa o 200–250 niż w IV kwartale (wtedy przyrost netto spraw wyniósł 1250 i na koniec 2020 r. bank miał ich 5,37 tys.).