Mają po kilka paszportów, starannie przygotowaną „legendę” i firmę w Łodzi. Ujawniamy, jak nad Wisłę trafiają funkcjonariusze wywiadu białoruskiego dyktatora.
Układ elity policji i właścicieli agencji towarzyskich opierał się na darmowym seksie i niespotykanej ochronie seksbiznesu – oskarżenie prokuratury szokuje.