– Iran może powoływać się na prawo do obrony, biorąc pod uwagę dotychczasowe działania Izraela względem tego kraju, jak szereg zabójstw naukowców, wojskowych czy polityków, np. przywódcy Hamasu Ismaila Haniji w Teheranie – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Iranie oraz ekspert Chatham House. Co innego jednak prawne uwarunkowania, a co innego, czy takie działania jak wtorkowy zmasowany atak są zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Można mieć co do tego wątpliwości, gdyż – jak zwraca uwagę Dalton – dotychczasowa praktyka działania Izraela wskazuje jednoznacznie, że nie ma tu mowy o stosowaniu zasady oko za oko, lecz oko za dziesięć oczu. Wniosek z tego oczywisty, że rewanż Izraela będzie dewastujący dla państwa ajatollahów.
Czy celem może być najwyższy przywódca Iranu?
Nie sposób wykluczyć żadnego scenariusza, łącznie z tym, iż celem izraelskiego odwetu mogą być najważniejsze osoby w państwie, nie wyłączając najwyższego przywódcy ajatollaha Alego Chameneiego. O ile Izrael dysponuje takimi możliwościami jak w przypadku zabicia na terenie Libanu ukrytego w podziemnym bunkrze przywódcy Hezbollahu Hasana Nasrallaha.
Generał Wesley Clark, były dowódca sił NATO w Europie, jest zdania, że celem izraelskiego ataku odwetowego będą irańskie instalacje nuklearne oraz główne porty przeładunkowe ropy.
Eksport tego surowca osiągnął w tym roku apogeum i wyniósł 1,5 mln baryłek dziennie. Jest to główne źródło dochodu kraju borykającego się z sankcjami gospodarczymi USA. Nadzieja na ograniczenie sankcji sprawiła, że niedawno Iran złożył ofertę wznowienia negocjacji w ramach porozumienia znanego pod akronimem JCPOA, przewidującego rezygnację m.in. z dalszego wzbogacania uranu. Nie jest to bez znaczenia, gdyż jak twierdził amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, Iran jest w stanie w ciągu jednego, dwóch tygodni wytworzyć wystarczającą ilość materiału nadającego się do produkcji broni nuklearnej. Było to w lipcu tego roku. Rakiety do transportu głowic atomowych Iran ma od dawna.
W obecnej chwili o żadnych negocjacjach nie ma mowy. Jak twierdzi były premier Naftali Bennett, Izrael powinien wykorzystać obecną sytuację, aby cofnąć w czasie irański program nuklearny.