Wybory w USA: Co zrobić, gdy zachoruje i Trump, i Biden?

Media krytykują Biały Dom za brak spójnych informacji na temat stanu zdrowia prezydenta. Przyglądają się też z niepokojem drugiemu kandydatowi na prezydenta Joe Bidenowi, nikt bowiem nie wie, co robić, jeśli zachorują obaj.

Aktualizacja: 06.10.2020 06:11 Publikacja: 05.10.2020 18:40

Zakażony Trump w trakcie kontrowersyjnej podróży samochodem

Zakażony Trump w trakcie kontrowersyjnej podróży samochodem

Foto: AFP

Ameryka z zapartym tchem oczekuje kolejnych doniesień o zdrowiu Donalda Trumpa, który choruje na Covid-19 i w piątek został zabrany do szpitala wojskowego Walter Reed w Maryland. Z Białego Domu i od zespołu lekarzy prowadzących płyną lakoniczne i sprzeczne informacje, które potem stają się źródłem niepokojących interpretacji oraz podważają zaufanie do oficjalnego przekazu administracji prezydenta.

W sobotę dr Sean Conley zapewniał, że Trump nie potrzebował tlenu, potem okazało się, że dzień wcześniej prezydentowi podawano tlen, bo jego poziom we krwi spadł poniżej bezpiecznej granicy. – Nie chciałem podawać informacji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na pacjenta. I niechcący wyszło tak, jakbyśmy chcieli coś ukryć – tłumaczył się prezydencki lekarz.

W niedzielę dr Conley nadal unikał bezpośrednich odpowiedzi na pytania dziennikarzy i zapewniał, że prezydent czuje się coraz lepiej, może nawet w poniedziałek wrócić do swojej rezydencji w Białym Domu. Ale oznajmił też, że Trumpowi podano steryd dexamethasone, który zalecany jest w leczeniu pacjentów poważnie chorych. A to wywołało falę sceptycyzmu co do rzeczywistego stanu zdrowia prezydenta.

W niedzielę Donald Trump opuścił jednak na chwilę szpitalny apartament prezydencki, by przejechać samochodem wzdłuż drogi, przy której czuwają z transparentami jego sympatycy. Machał do nich, pokazując kciukami do góry, że czuje się dobrze.

Zdaniem doradców wydarzenie to miało potwierdzić, że prezydent jest w dobrym zdrowiu i nastroju. Spotkało się jednak z zarzutami ze strony opozycji i środowisk medycznych. – Zupełnie niepotrzebnie naraził zdrowie i życie agentów ochrony, którzy go wieźli w samochodzie. Powinni teraz poddać się 14-dniowej kwarantannie – brzmiały krytyczne słowa.

Pod lupą znajduje się też stan zdrowia Joe Bidena, który w ubiegły wtorek wziął udział w debacie prezydenckiej. W jej trakcie, przez ponad 90 minut, stał na scenie niecałe 4 metry od Trumpa.

Podobnie jak 74-letni prezydent Biden też jest w grupie ryzyka, jeśli chodzi o Covid-19 – jest starszy od Trumpa o prawie cztery lata. Jego sztab wyborczy do tej pory nie publikował wyników testów kandydata na koronawirusa, twierdząc enigmatycznie, że Biden jest „regularnie badany". Teraz jednak jest pod presją, by to uczynić, jak również ujawnić procedury bezpieczeństwa mające na celu ochronę demokratycznego kandydata przed wirusem, z powodu którego zmarło w Stanach Zjednoczonych już ponad 209 tysięcy osób.

– W przypadku Bidena pełna transparentność to nie tylko etyczne podejście, ale również mądre. Ugruntowuje zaufanie w społeczeństwie, rozwiewa strach i niepokój. Ważne jest, by naród był informowany o stanie zdrowia obu kandydatów – mówił w wywiadzie prasowym dr Kelly Michelson, dyrektor Centrum Bioetyki i Humanistyki Medycznej.

Gdyby obaj kandydaci mieli zachorować na Covid-19 w ostatnim miesiącu przed wyborami, Ameryka znalazłaby się w stanie ogromnej niepewności. To sytuacja, która nie miałaby precedensu w historii Stanów Zjednoczonych i w której nie bardzo wiadomo by było, co robić.

Póki co badania Bidena na Covid-19 w piątek i niedzielę nie wskazywały zakażenia i kandydat planuje działalność na szlaku wyborczym. Nie zważając na to, że jego ogólnokrajowe prowadzenie w sondażach i tak podskoczyło w ostatnich dniach do 10–

–14 punktów procentowych i mimo że prowadzi w kluczowych stanach oraz bije rekordy w zbiórce pieniędzy na działalność wyborczą. Jego sztab wyborczy zapewnia, że wyborcze spotkania odbywają się przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, takich jak maski, dystans oraz dopuszczalna liczba osób.

Ameryka z zapartym tchem oczekuje kolejnych doniesień o zdrowiu Donalda Trumpa, który choruje na Covid-19 i w piątek został zabrany do szpitala wojskowego Walter Reed w Maryland. Z Białego Domu i od zespołu lekarzy prowadzących płyną lakoniczne i sprzeczne informacje, które potem stają się źródłem niepokojących interpretacji oraz podważają zaufanie do oficjalnego przekazu administracji prezydenta.

W sobotę dr Sean Conley zapewniał, że Trump nie potrzebował tlenu, potem okazało się, że dzień wcześniej prezydentowi podawano tlen, bo jego poziom we krwi spadł poniżej bezpiecznej granicy. – Nie chciałem podawać informacji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na pacjenta. I niechcący wyszło tak, jakbyśmy chcieli coś ukryć – tłumaczył się prezydencki lekarz.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999