47-letni mężczyzna miał znajdować się na pokładzie jednostki patrolowej pływającej u wybrzeży wysp Yonpyong, na pograniczu między Koreą Północną a Południową.
Przedstawiciele Korei Północnej odpowiedzialni za stosunki transgraniczne przekazali prezydentowi Korei Południowej list.
Kim Dzong Un przekazuje w nim, że jest mu przykro z powodu tego incydentu. Ocenił, że całe zdarzenie zawiodło południowokoreańską opinię publiczną i nie powinno mieć miejsca.
Dowódca sił USA w Korei Południowej, Robert Abrams, mówił we wrześniu, że władze Korei Północnej wydały rozkaz zabijania osób próbujących nielegalnie przedostać się do kraju z Chin, aby uniknąć przedostania się koronawirusa do kraju.