– Nasze siły zbrojne stoją tam twarzą w twarz (z armeńskimi – red.). To przypomina scenariusz pierwszej i drugiej wojny światowej, gdy 100 tysięcy wojskowych stało naprzeciw siebie. I mówi o tym, że w każdej chwili można oczekiwać starcia – stwierdził doradca prezydenta Azerbejdżanu Hikmet Gadżijew. Do walk już doszło. 12 lipca nagle wybuchła strzelanina między obu wojskami w okolicach miasteczka Towuz.
Biją się też diaspory
Oba kraje dzieli problem Górskiego Karabachu, w czasach ZSRR autonomicznej części Azerbejdżanu, zamieszkanej przez Ormian. W rezultacie walk na przełomie lat 80. i 90. Karabach ogłosił niepodległość. Nie wszedł jednak w skład Armenii, Erywań formalnie też nie uznał jego niepodległości. Ale tylko wsparciu z jego strony zawdzięcza swe istnienie. Oddziały ormiańskie zajęły jednak też ok. 9 proc. terytorium samego Azerbejdżanu – by stworzyć „strefę bezpieczeństwa” i utrzymać lądowe połączenie Karabachu z Armenią.
„Wraz z upływem lat (od wybuchu walk – red.) w obu społeczeństwach zmniejszała się gotowość do kompromisu, a walka o Karabach zaczęła mieć znaczenie dla formowania etnicznej identyczności (w obu państwach – red.)”. Wszyscy przywódcy Armenii na przykład, z wyjątkiem obecnego Nikola Paszyniana, pochodzili z Karabachu, a tamtejsza wojskowa elita nadawała ton polityce Armenii.
Teraz starcia przedstawicieli obu narodów wybuchły od Moskwy, poprzez Belgię, po Los Angeles. W Rosji kontrwywiad musiał wprowadzić ścisłą inwigilację obu diaspor w co najmniej dziewięciu regionach kraju, w tym w Moskwie. W rosyjskiej stolicy doszło do kilku dużych bijatyk Azerów i Ormian. Część moskiewskich sieci handlowych (należących do Azerów) odmówiła przyjmowania towarów z Armenii.
Na samej „linii rozgraniczenia” w Karabachu w ciągu dwóch dekad trwały starcia, w których ginęło do 30 osób rocznie. Stąd wybuch obecnych walk nie był zaskoczeniem. Ale wszystkich zdumiało miejsce – 100 kilometrów od Karabachu, na bezpośredniej granicy Armenii z Azerbejdżanem. Dotychczas oba państwa unikały bezpośredniego starcia. Teraz wszystko się zmieniło.