Kilian: ...mając dyszkę brutto. No więc wiesz, jest, trochę słabo jest, nie?
Matuszewska: A dzieci dorosły przez pięć lat.
Kilian: A o niego trzeba zadbać. Zresztą mu się nie dziwię. A on myślisz, czego ucieka z administracji? Po prostu.
Matuszewska: No tak, nie daje rady.
Kilian: Wbrew pozorom w polityce to jest najpoważniejszy problem dzisiaj. Dlatego mamy taką słabą kadrę.
Matuszewska: Naprawdę? Nie możesz ludzi dobrać.
Kilian: Bo ludzie nawet jak są dobrzy, to wytrzymają rok, dwa, trzy, i potem mówią: "ku**a, stary, ja umrę z głodu za chwilę". (...) Dlaczego Sienkiewicz mógł zostać ministrem? Bo dziesięć lat zarabiał, między innymi w PGE, zarabiał tam te parę złotych, tak? I dzisiaj może być ministrem.
Szef PGE mówił o byłym szefie MSWiA Bartłomieju Sienkiewiczu, który po aferze taśmowej stracił stanowisko. W tym momencie Mateusz Morawiecki wraca do tematu Grada.
Morawiecki: Ma jakąś fundację, stowarzyszenie albo firmę?
Matuszewska: Ma firmę, na pewno ma.
Morawiecki: Zapytajcie go tak po cichu. Ja bym spróbował tak bardziej jednorazowo. Pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania czy na coś.
Kilian: On ma firmę. Pozbył się udziałów 12 lat temu, bo został posłem, potem wojewodą, posłem, coś tam itd. I prowadziła ta żona. (...)
Morawiecki: Dajcie mi pełne dossier. Pomyślę i jednorazowo będę mu mógł na pewno coś sprokurować.
Kilian: Uważam, że warto. (…)
Matuszewska: On wie, jak działać, bo trochę był trochę w tym rządzie, więc stwierdził, że ryzyko jest niewielkie, że ktoś kogoś wyczai...
Morawiecki: Namierzy.
Matuszewska: ...i sobie idzie. On jest o tyle fajny, że on rzeczywiście ma drive na to [nieczytelne - przyp. red.]. Lepiej jest go mieć po swojej stronie.
Kilian: Jak go wyrzucę, będzie taka awantura, że aż się w pale nie mieści. Otworzę nowy front.
Morawiecki: Jeśli nie jest całkowicie, jak to się mówi, luźną armatą. Znam, ku**a, takich. Raz ci strasznie pomoże, a raz wywali j*b mur w połowie zamku i nie masz gdzie mieszkać.
- Pamiętając, jak złe były moje relacje - a właściwie relacje zarządu PGE Energetyka Jądrowa, którym kierowałem - z większością uczestników tej rozmowy, odbieram to jako przejaw fałszywej troski o moją osobę. Nie byłem i nie jestem bezpośrednim ani pośrednim beneficjentem tej rozmowy - powiedział w rozmowie z TVN24 Aleksander Grad.
Pomoc dla syna Ryszarda Czarneckiego
W rozmowie prezesów pojawia się również wątek Przemysława Czarneckiego, syna europosła PiS Ryszarda Czarneckiego.
Morawiecki: Ryszard Czarnecki, napisałem ci.
Jagiełło: Ten facet, ten chłopak po trzech miesiącach powiedział, że jest dużo pracy, że on myślał, że będzie luźniej itd., że ma inne plany właśnie, wiesz.
Morawiecki: Naprawdę?
Jagiełło: Rozmawiałem z nim. To jest kalkulacja, że koniom z wozu lżej. Zmieniłem mu najpierw życiorys, żeby wyglądał normalnie. Później dałem go Justynie Borkiewicz [dyrektor pionu prezesa zarządu PKO BP - red.], żeby popracowała nad nim, żeby zrobić z niego nie jakiegoś gościa, który nie, że będzie się woził, tylko żeby do roboty, pisać, rozumiesz, i tak dalej. I się zmęczył, że dużo pracy i że on by się chciał czymś innym zajmować w życiu.
Jagiełło: Miał napisane, miał umowę na trzy miesiące. Typowy staż i że on nie chce już tego kontynuować. Co ja się będę angażował i o niego walczył.
Wtedy Mateusz Morawiecki wybrał numer telefonu do Ryszarda Czarneckiego i włącza tryb głośnomówiący.
Morawiecki: No, cześć. Cześć, cześć. Słuchaj ciąg dalszy tej sprawy, o której ostatnio rozmawialiśmy. Twój Przemek nie chciał tam dalej pracować.
Czarnecki: Z ręką na sercu on był absolutnie zrozpaczony. Ja go znam. Wiem, kiedy, że tak powiem, był absolutnie zdołowany.
Morawiecki: Taki sygnał, taką relację, którą dostałem, że jednak został rzucony, został na taką dość mocną wodę, że pisał umowy. W końcu powiedział, że to jest troszeczkę dla niego za duże przeciążenie i że on nie chce dłużej pracować.
Czarnecki: Tak. Bardzo chciał, bardzo się zapalił. Owszem, chciał zarabiać więcej, ale bardzo był zadowolony z tego i bardzo nieszczęśliwy, był wściekły, jak się okazało, że ktoś [nieczytelne - red.] umowę.
Czarnecki: Tutaj akurat jest sytuacja, że tak powiem akurat [nieczytelne - red.] wszystko jest naprawdę, bardzo się ułożyło.
Morawiecki: A weź z nim tak po piwku pogadaj, bo coś mi tutaj zgrzytnęło. Pamiętam, co mi mówiłeś dwa tygodnie temu.
Czarnecki: On oczywiście mówi, że chciałby więcej zarabiać, że...
Morawiecki: To to jeszcze rozumiem.
Czarnecki: ...coś innego robić. Ale wiesz jednak nie, jednak nie.
Morawiecki: Wiesz co, bo ostatnie pół zdania, które powiedziałeś, jak on mówi, coś innego by chciałby robić, to jest od razu punkt zaczepienia dla tych ludzi - to niech pan sobie idzie, panie Przemku, robi coś innego w takim razie.
Czarnecki: Słuchaj, bardzo chciał pracować. (...) Absolutnie nie było to przedłużone [nieczytelne - red.], a nie że on nie chciał. (...)
Morawiecki. Dobrze, dobrze. Trzymaj się, pozdrawiam, na razie, dziękuję, cześć. Czarnecki: Pa, pa, cześć, dziękuje.
Jagiełło: Moja córka też by chciała pracować. Robić to, co się chce w pracy i żeby dużo płacili.
Morawiecki: Niedobrze.
- Jest mi ciężko komentować rozmowę dwóch ówczesnych prezesów banków, których szanuję, ale z nimi na ten temat nie rozmawiałem - skomentował treść nagrania w rozmowie z TVN24 Przemysław Czarnecki.