Prof. Pyrć: Szczepienia? Tu nie ma miejsca na symetrię, bo mamy ewidentną bzdurę i mamy fakty

Takie choroby jak odra czy krztusiec wracają, ponieważ nie korzystamy ze sprawdzonych i bezpiecznych sposobów profilaktyki, które zapewniają, że zostajemy zdrowi, a przynajmniej zmniejszają prawdopodobieństwo, że zachorujemy - ocenił prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Publikacja: 16.01.2023 19:53

Prof. Pyrć: Szczepienia? Tu nie ma miejsca na symetrię, bo mamy ewidentną bzdurę i mamy fakty

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

qm

W rozmowie z Radiem Kraków ekspert ocenił, że notowany w ostatnim czasie wysyp przypadków grypy nie jest sytuacją „specjalnie wyjątkową”. - Mamy wysyp, ale pamiętajmy, że jest to sezon jesienno-zimowy. W tym okresie zawsze mieliśmy problem. Mieliśmy również przypadki, kiedy grypa zapychała nam szpitale - zwrócił uwagę.

- Druga sprawa jest taka, że przez trzy lata my rzadziej chorowaliśmy. Co się stało z grypą? To się stało, że izolując się, że nosząc maseczki ograniczyliśmy rozprzestrzenianie się wirusa SARS w pewnym stopniu, ale w znacznie większym stopniu innych patogenów, które przenoszą się w podobny sposób. Te wirusy, te bakterie, to wszystko wróciło i my po prostu chorujemy. Nasze układy odpornościowe, tak jak to widzieliśmy po szczepionce na COVID-19, po ekspozycji na patogen czy jego fragment, wyciągają wszystko, co mają w zanadrzu, uzbrajają się i ta odporność zaraz po chorobie jest najwyższa. Wraz z czasem ona spada. Nasz organizm nie będzie pracował i produkował czy to przeciwciał, czy nie będzie utrzymywał systemów obronnych na najwyższym poziomie przez cały czas. Im dłuższy czas upływa od ekspozycji, tym ta odporność będzie na niższym poziomie. Oczywiście, ona się nie zeruje, natomiast organizm uznaje, że to zagrożenie w tym momencie nie jest ważniejsze - tłumaczył prof. Pyrć.

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek: Dziwna grypowa niekonsekwencja

- Ja bym proponował w takim razie zastanowić się poważnie, czy nie warto zaszczepić się na grypę, dlatego, że szczepienie na grypę to jest właśnie takie przypominanie - dodał wirusolog. - To jest sytuacja dosyć tragiczna, że w Polsce poziom zaszczepienia na grypę wśród osób dorosłych jest na bardzo, bardzo niskim poziomie. To jest kilka procent. Jest to chyba jeden z rekordów w cywilizowanym świecie - podkreślił.

Profesor ocenił, że zwiększona liczba przypadków zachorowania na szkarlatynę, krztusiec czy odrę „to nie jest nowa historia”. - My chyba teraz dopiero o tym słyszymy, ale już od wielu lat mówiło się o tym, że te stare, zapomniane choroby wracają. Zaczął wracać krztusiec, który jeszcze jakiś czas temu był uznawany za chorobę, która zniknęła. Natomiast okazało się, że ta choroba wraca, znacznie wcześniej niż nastąpiła pandemia. Wracają choroby takie jak odra, ponieważ nie korzystamy ze sposobów profilaktyki, ze sposobów sprawdzonych, bezpiecznych, które zapewniają, że zostajemy zdrowi, a przynajmniej zmniejszają prawdopodobieństwo, że zachorujemy - mówił.

- To, co się rzucało w czasie pandemii, to jest to, że my jako społeczeństwo dostajemy bardzo niejasny przekaz. Niestety, część osób, nie tylko szarlatani, ale część osób związanych z polityką czy postrzeganych jako jakieś autorytety z dziedziny sztuki czy z dziedziny sportu, próbują sobie troszkę chyba podbić notowania podpierając się takimi właśnie bzdurami. Niestety, część osób związanych ze światem nauki czy medycyny również schodzi na tę złą drogę. To są na szczęście pojedyncze osoby, ale bardzo głośne. I my dostajemy taki przekaz, jako społeczeństwo, że właściwie to jest jakaś dyskusja, czy te szczepionki są dobre, czy są niedobre. To troszkę jakby rozpocząć debatę na temat tego, czy grawitacja działa, czy powinniśmy skakać z budynku, czy nie powinniśmy. Tutaj nie ma miejsca na symetrię, bo mamy ewidentną bzdurę i mamy fakty - podsumował prof. Krzysztof Pyrć.

W rozmowie z Radiem Kraków ekspert ocenił, że notowany w ostatnim czasie wysyp przypadków grypy nie jest sytuacją „specjalnie wyjątkową”. - Mamy wysyp, ale pamiętajmy, że jest to sezon jesienno-zimowy. W tym okresie zawsze mieliśmy problem. Mieliśmy również przypadki, kiedy grypa zapychała nam szpitale - zwrócił uwagę.

- Druga sprawa jest taka, że przez trzy lata my rzadziej chorowaliśmy. Co się stało z grypą? To się stało, że izolując się, że nosząc maseczki ograniczyliśmy rozprzestrzenianie się wirusa SARS w pewnym stopniu, ale w znacznie większym stopniu innych patogenów, które przenoszą się w podobny sposób. Te wirusy, te bakterie, to wszystko wróciło i my po prostu chorujemy. Nasze układy odpornościowe, tak jak to widzieliśmy po szczepionce na COVID-19, po ekspozycji na patogen czy jego fragment, wyciągają wszystko, co mają w zanadrzu, uzbrajają się i ta odporność zaraz po chorobie jest najwyższa. Wraz z czasem ona spada. Nasz organizm nie będzie pracował i produkował czy to przeciwciał, czy nie będzie utrzymywał systemów obronnych na najwyższym poziomie przez cały czas. Im dłuższy czas upływa od ekspozycji, tym ta odporność będzie na niższym poziomie. Oczywiście, ona się nie zeruje, natomiast organizm uznaje, że to zagrożenie w tym momencie nie jest ważniejsze - tłumaczył prof. Pyrć.

Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Co z wotum nieufności wobec minister zdrowia?
Zdrowie
Reforma szpitali na politycznym zakręcie
Zdrowie
Reforma szpitali. Projekt trafi do ponownych konsultacji
Zdrowie
Dziecko też może mieć kryzys psychiczny
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Zdrowie
Zespół Trójstronny pochyli się nad płacami lekarzy