Od kilkunastu lat pacjenci mogli za pośrednictwem kuriera sprowadzać sobie z zagranicy leki niedostępne na polskim rynku. Popularnym kierunkiem importu była Kanada czy USA. Z tej możliwości korzystali m.in. chorzy cierpiący na schorzenia kardiologiczne
– Moja klientka od dziewięciu lat egzystuje dzięki lekom kardiologicznym sprowadzanym z Kanady. Są one nierefundowane i niedostępne ani w Polsce, ani na terenie Unii Europejskiej. Ale jako jedyne jej pomagają. Teraz dowiedziała się, że po medykamenty będzie musiała jeździć osobiście. Przecież to jakiś absurd – mówi adwokat Magdalena Matusiak-Frącczak.
Dotychczas leki pacjentom w podobnej sytuacji dostarczał kurier. Najpierw medyk wypisywał receptę, a chory tłumaczył ją na język angielski i wysyłał do realizacji do apteki za oceanem. Pacjent płacił za transport pocztą kurierską.
Stop podróbkom
Teraz wszystko chce ukrócić inspekcja farmaceutyczna.
– Taki przewóz jest zupełnie niekontrolowany. Kurierzy bez ograniczeń z różnych miejsc świata, m.in. z Chin czy Indii, przywożą preparaty, które często okazują się podróbkami autentycznych leków – argumentuje Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (GIF). Podkreśla też, że w sprzedaży internetowej aż roi się od sfałszowanych leków.