Jak może im w tym pomóc lekarz?
Rolą lekarza jest właściwie zmotywować pacjentów, pokazać, że rzucenie palenia to najlepsza inwestycja nie tylko w zdrowie i lepsze samopoczucie, ale także w wygląd, życie rodzinne i kwestie finansowe. Paczki papierosów wypalane w ciągu miesiąca kosztują nawet kilkaset zł! Ważna jest też analiza nawyków związanych z paleniem, zastanowienie się, w którym momencie dnia najczęściej sięgamy po papierosy i kiedy najciężej będzie nam z nich zrezygnować. Palący mają swoje rytuały – papieros towarzyszy u nich porannej kawie albo chwili relaksu po obiedzie. Wśród „pięciu P" jest także „pomagaj", czyli wsparcie dla tych, którym z rzucaniem palenia trudno sobie poradzić samemu. Takim pacjentom pomaga psycholog, ale też farmakoterapia: terapia nikotynozastępcza, np. w postaci nikotyny w tabletkach czy sprayu, czy też tabletek powodujących wysycenie receptorów nikotyny. Rozwiązaniem mogą być też podgrzewacze tytoniu, które amerykańska Agencja Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA) uznała za wyrób medyczny, będący etapem przejściowym w rzuceniu palenia, tzw. produkt tytoniowy o zmodyfikowanym ryzyku (modified risk tobacco product). Dowiedziono, że podgrzewacze tytoniu, tzw. produkty „heat-not-burn", zawierają od 90 do 97 proc. mniej karcynogenów i substancji smolistych drażniących drogi oddechowe.
Za każdym razem, gdy w przestrzeni publicznej pada stwierdzenie, że produkty tytoniowe o zmniejszonej szkodliwości czy o zmodyfikowanym ryzyku mogą być przydatne w rzuceniu palenia, odzywają się ich przeciwnicy. Dowodzą, że to nowy sposób koncernów tytoniowych, by zarabiać na nałogu i że teraz, gdy niemodnie jest palić, młodzi przerzucają się na elektroniczne papierosy. Sugerują, że samo mówienie o nich może zachęcać do nałogu, a palący mogą go z powodzeniem rzucić bez pomocy.
Nie każdy pacjent jest w stanie rzucić palenie od razu, co pokazują lata doświadczeń tysięcy lekarzy i samych palących. Sekwencyjny sposób rzucania palenia, przedstawiony przez Polskie Towarzystwo Chorób Cywilizacyjnych, zakłada, że wspomaganie się produktami tytoniowymi o zmniejszonej szkodliwości czy o zmodyfikowanym ryzyku powinno być ostatnim etapem wspierania pacjentów w rzucaniu palenia, przeznaczonym dla tych, w przypadku których wszystkie inne metody zawiodły. Pierwszym krokiem powinno być motywowanie pacjenta podczas wizyty w gabinecie lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, połączone z edukacją pacjenta. Jeśli pacjent nie może poradzić sobie sam, lekarz powinien skierować go do poradni rzucania palenia. Podgrzewacze tytoniu są dopiero na końcu. Nie każdy będzie potrafił rzucić nałóg bez takiego wsparcia, a z punktu widzenia lekarza lepiej, by pacjent rozstający się z paleniem przyjmował samą nikotynę, bez chorobotwórczych substancji smolistych. Lekarz powinien nie tylko motywować pacjenta do rzucania palenia i analizować jego nawyki, ale także nagradzać go, doceniać i być dla niego wyrozumiałym. Nie uważam więc, że samo mówienie o produktach tytoniowych o zmniejszonej szkodliwości jest rodzajem reklamy. Oczywiście, na pewno w tym obszarze funkcjonuje jakieś lobby, podobnie jak w przypadku leków na dyslipidemię czy nadciśnienie tętnicze. Firmy farmaceutyczne działają na rzecz dopuszczenia do stosowania danych leków, ale żeby FDA zarekomendowała je w danym wskazaniu, musi otrzymać dane z badań klinicznych udowadniające, że owe leki działają i że są bezpieczne. W dodatku od niedawna obowiązuje nowy wymóg – jeśli ktoś chce wprowadzić na rynek nowy lek, musi dowieść, że jest on przynajmniej tak dobry, jak obecny na rynku złoty standard, czyli najlepsza – według aktualnej praktyki – metoda leczenia.
Jak wielu pacjentów trafiających do pańskiego gabinetu to palacze?
Myślę, że nieco więcej niż średnia populacyjna – nie 30, ale 40 proc., bo choroby sercowo-naczyniowe są częstsze wśród palących. Zdarza się, że część zrezygnowała przez pandemię – w domu, na pracy zdalnej, nie było już okazji do towarzyskich wyjść na papierosa, poza tym w domu nie chcą palić, często też nie pozwala im na to rodzina. Część jednak, z powodu stresu związanego z pandemią, po papierosy sięgnęła na nowo. Oni częściej chcą rozstać się z nałogiem. Podobnie jak ci u progu czterdziestki, kiedy wiele osób robi swoisty bilans życia, także zdrowotny.