Po to zbieramy się na zjazd, by ustalić, co będzie z Rosją. Myślę, że z Rosją wszystko będzie dobrze. Ale będzie musiała przejść przez trudny okres, tak jak Niemcy po przegranej II wojnie światowej. Dojdzie do denazyfikacji, rozpocznie się proces skruchy. Będą problemy gospodarcze, bo trzeba będzie odbudowywać zniszczoną Ukrainę. Trzeba będzie odnowić relacje gospodarcze, zachęcić do powrotu najzdolniejszych ludzi, którzy uciekli. Myślę, że Rosja w końcu będzie częścią społeczności międzynarodowej, wstąpimy do Unii Europejskiej i dołączymy do NATO. Do tego potrzebujemy czasu.
Ale III Rzesza upadła po tym, jak w 1945 roku do Berlina wkroczyła Armia Czerwona oraz siły koalicjantów zachodnich. Putin jest w innej sytuacji.
Ukraina nie zamierza wkraczać na teren Rosji. To zadanie dla nas, Rosjan. To już będzie nasz obowiązek. Rosjanie walczący po stronie Ukrainy chcą zakończyć koszmar, który rozpętał Putin. Będziemy w Moskwie i do tego się przygotowujemy.
Poza Putinem jest tam armia Szojgu, najemnicy Wagnera, ale też armia Ramzana Kadyrowa i Gwardia Narodowa.
Rosyjska armia była uważana za drugą najsilniejszą na świecie, liczyła na szybkie zdobycie Kijowa, a teraz demonstruje swoją impotencję nad Dnieprem. Struktury siłowe wewnątrz Rosji są jeszcze słabsze, bo mocno skorumpowane. Odpowiem panu jako Rosjanin: ten system jest bardzo zgniły i każdy z jego przedstawicieli jest odważny, dopóki rządzi Putin. Jak go popchniemy, wszystko się posypie.
Czy gospodarz Kremla może użyć broni masowego rażenia?
Prawdopodobieństwo tego nie jest wysokie. Putin zdaje sobie sprawę, że na razie jest uważany przez resztę świata za przywódcę kraju. Gdy sięgnie po broń masowego rażenia, zostanie dla świata terrorystą. Ani Brytyjczycy, ani Amerykanie, nie będą już mieli barier, by walczyć z nim realnie. Na razie prawo w USA zabrania amerykańskim służbom pracować nad obaleniem Putina. Po użyciu np. broni atomowej to może się zmienić i Putin o tym wie.
Jeżeli to jest takie proste, to dlaczego amerykańskie służby przez tyle lat nie obaliły reżimów na Kubie czy w Korei Północnej?
Reżim Putina też mógłby długo trwać, gdyby nie rozpoczął agresji przeciwko Ukrainie. Po 24 lutego rozpoczął proces, którego już nie da się zatrzymać. Dopóki nie opuści całego terytorium Ukrainy, ukraińska armia się nie zatrzyma. A utrata Krymu, Doniecka i Ługańska będzie oznaczała koniec reżimu Putina.
A jak pan zamierza naprawiać relacje Rosji z Ukrainą?
Po pierwsze, musimy okazać skruchę. Musimy też wspólnie odbudowywać Ukrainę. Myślę, że po zakończeniu wojny plan Marshalla dla Ukrainy w 80 proc. będzie finansowany ze środków rosyjskich. W dużej mierze pójdą na to aresztowane rosyjskie aktywa na Zachodzie. Pamiętamy przykłady krajów, które toczyły krwawe wojny ze sobą, ale po pewnym czasie wróciły do normalnych relacji. Niegdyś Niemcy, zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej wyrządzili wiele krzywdy Europie, a dzisiaj to centrum Unii Europejskiej. Amerykanie z Brytyjczykami też niegdyś toczyli ostrą wojnę, a dzisiaj są najważniejszymi sojusznikami.
A co z Krymem i pozostałymi okupowanymi terytoriami Ukrainy?
Okupowane terytoria powrócą do Ukrainy. Bez dyskusji.
Niedawno w rozmowie z „Rz” rosyjski opozycjonista Leonid Gozman przypuszczał, że za sprawą otoczenia Putina w Rosji może dojść do pozorowanej zmiany przywódcy. Formalnie zmieniłby się gospodarz Kremla, ale system pozostałby ten sam. Przede wszystkim po to, by wyprostować relacje z Zachodem. Czy to jest możliwe?
To możliwe i nie powinniśmy do tego dopuścić. Myślę, że elity będą przygotowywać się do tego, ale uruchomią ten plan, gdy będzie już zbyt późno. Zrobimy wszystko, by taki scenariusz nie został wprowadzony w życie.