Ogień wybuchł w dzielnicy Mirpur w piątek wieczorem. W ogniu stanęło ok. 2 tysięcy chat - podał przedstawiciel straży pożarnej, Ershad Hossain.
- Nie byłem w stanie ocalić niczego. Nie wiem co teraz robić - mówi 58-letni Abdul Hamid, który zarabiał na życie sprzedając herbatę na stoisku w slumsach.
Władze podkreślają, że ogień opanowano, udało się też uniknąć ofiar. Kilka osób zostało lekko rannych - twierdzą strażacy.
Większość mieszkańców slumsów, w większości źle opłacanych pracowników fabryk odzieżowych, nie było w domach w momencie wybuchu pożaru, ponieważ wyjechali do mieszkających na prowincji rodzin w związku z muzułmańskim świętem Id al-Adha.
Ok. 10 tysięcy osób musiało po pożarze szukać schronienia w tymczasowych schroniskach, jakie powstały w okolicznych szkołach - informuje "The Guardian".