Sally Heyman z hrabstwa Miami-Dade powiedziała w rozmowie z CNN, że na razie nie można doliczyć się 51 osób, które przypuszczalnie mieszkały w częściowo zawalonym budynku. Osoby te „ani nie dzwoniły, żeby do nich dotrzeć, ani nikt do nich się nie dodzwonił”.
Służby ratunkowe proszą, by pod specjalnym numerem mieszkańcy zgłaszali, że są bezpieczni, bądź by członkowie rodzin zgłaszali zaginięcie ich krewnych.
Heyman zastrzegła, że nie jest jasne, czy wszystkie 51 osób było w budynku, gdy uległ on katastrofie. Być może ktoś „wyjechał np. na wakacje lub gdziekolwiek indziej” - mówiła. - Wciąż jest nadzieja, ale niestety ona się zmniejsza - dodała.
Przyczyna zdarzenia nie jest jeszcze znana. Do katastrofy doszło ok. godz. 2:00 w nocy czasu lokalnego.
Wybudowany nad oceanem budynek powstał w 1981 r., znajdowało się w nim ok. 130 mieszkań. Z relacji stacji WPLG wynika, że trwał gruntowny remont obiektu.