To jeden z głównych wniosków z raportu Lewicy „Polska w pandemii. Księga błędów i zaniechań rządów PiS". Podczas gdy pozostali koalicjanci skupieni są głównie na kwestiach politycznych, Lewica punktuje błędy w zarządzaniu kryzysem epidemicznym i nazywa rzeczy po imieniu: w działaniach podczas pandemii rządzący nie kierowali się dobrem Polaków, ale słupkami poparcia, co potwierdza ujawniona niedawno korespondencja mejlowa koordynatora Narodowego Programu Szczepień i szefa KPRM Michała Dworczyka. Przykładem ma być wpuszczenie w okresie Bożego Narodzenia Polaków z Wysp Brytyjskich, gdzie wykryto ognisko wysoce zakaźnej brytyjskiej odmiany wirusa, której zawdzięczamy m.in. wyjątkowo śmiertelną trzecią falę.
Nie winić społeczeństwa
Rząd nie martwił się wówczas skutkami zdrowotnymi tego ruchu. Polaków przylatujących z Wysp nawet nie testował, obawiając się „hejtu" związanego z rozdzieleniem ich z wytęsknionymi rodzinami w kraju – argumentowali we wtorek działacze Lewicy, na poparcie swych słów przytaczając cytat z byłego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, z wykształcenia lekarza.
Nie wszystkie posunięcia rządu Lewica ocenia negatywnie. Chwali go za pierwszy lockdown, który skutecznie ograniczył rozprzestrzenianie się wirusa, i wprowadzenie wiosną 2020 r. szpitali jednoimiennych, które zajmowałyby się zakażonymi.
– Ta decyzja się sprawdziła i była skutecznym sposobem na wygaszenie tej epidemii. Inaczej było jesienią, kiedy rząd postanowił przenieść epidemię do wszystkich szpitali, które decyzjami wojewodów miały przekształcać oddziały w covidowe. To spowodowało, że wirus się rozhulał – mówił senator Wojciech Konieczny, neurolog, wieloletni dyrektor szpitala miejskiego w Częstochowie, który na własne oczy obserwuje skutki takiej polityki rządu, m.in. w postaci masowego wzrostu zaawansowanych chorób, nieleczonych i niediagnozowanych w pandemii.
Mogli żyć
Zdaniem Koniecznego, podobnie jak posła-lekarza Zdzisława Wolskiego, powrót do koncepcji szpitali jednoimiennych pozwoliłby ograniczyć liczbę nadmiarowych zgonów w trakcie zbliżającej się IV fali. Rekomendują utworzenie przy szpitalach wieloprofilowych specjalnych, odpowiednio przystosowanych szpitali polowych, co pozwoliłoby na niemieszanie się zakażonych z niezakażonymi i nie ograniczałoby działalności systemu ochrony zdrowia wyłącznie do leczenia Covid-19. A tym samym zmniejszyć liczbę nadmiarowych zgonów, których, zgodnie z raportem przygotowanym przez Office for National Statistics, brytyjską agencję rządową odpowiedzialną za zbieranie i udostępnianie informacji statystycznych, było w 2020 r. o 11,6 proc. więcej niż średnia z lat 2015–2019. Oznacza to, że wskutek zapaści ochrony zdrowia w Polsce zmarło ok. 90 tys. osób, które prawdopodobnie żyłyby nadal, gdyby mogły liczyć na odpowiednią opiekę lekarską.