Bal na rynku złotego chwilowo został przerwany. Nasza waluta traciła we wtorek na wartości. Ruch ten widzieliśmy głównie w drugiej części dnia. O tym, że to właśnie druga połowa dnia rynkowego może przynieść bardziej wyraźne zmiany, wiadomo zresztą było od początku. Kluczowe, zgodnie z oczekiwaniami, okazały się dane dotyczące o amerykańskiej inflacji.
Po południu dolar na światowych rynkach nieznacznie się umacniał, ale to był wystarczający pretekst, by zesłać korektę także na złotego. Nasza waluta traciła wobec dolara około 0,4 proc. i ten po południu kosztował 3,93 zł, podczas gdy rano było to jeszcze 3,91 zł. Kurs euro podskoczył z 4,27 zł do 4,29 zł.
Czytaj więcej
Inflacja konsumencka w USA przyspieszyła z 3,1 proc. styczniu do 3,2 proc. w lutym. Średnio prognozowano, że pozostanie ona na dotychczasowym poziomie.
- Dane makroekonomiczne dnia, w postaci inflacji za luty, okazały się być pro-dolarowe, co ściąga nieco eurodolara w kierunku 1,09 USD. Tym samym spada nieco popyt na waluty EM, co skutkuje lekkim cofnięciem się złotego. Lokalnie informacją dnia jest podwyższenie VAT na żywność do 5 proc. co skutkować będzie najpewniej odrzuceniem dyskusji nt. ewentualnych obniżek stóp przez RPP i wyższymi wskazaniami inflacji w kolejnych miesiącach — wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Złoty? Zachowajmy spokój
Tak, jak to zostało już wyżej wspomniane, we wtorek namieszały przede wszystkim dane o inflacji w USA. Odczyty okazały się wyższe od oczekiwań.