W ubiegłym roku zapewne „pękłoby" okrągłe 50 mln pasażerów, gdyby nie kryzys związany z uziemieniem boeingów 737 MAX. Właśnie tymi maszynami (zostały wycofane z operacji 12 marca 2019 r.) latały z polskich portów LOT, Norwegian, Ryanair, KLM i Smartwings. Z tego powodu ucierpiały przede wszystkim katowickie Pyrzowice (bez wzrostu w 2019 r.) oraz rzeszowska Jasionka, gdzie wzrost był minimalny.
– Wstrzymanie dostaw nowych samolotów zmusiło największych przewoźników operujących w Rzeszowie do ograniczenia rozwoju siatki połączeń. Udało nam się to zrównoważyć zwiększeniem ruchu do portów przesiadkowych i poszerzeniem oferty wakacyjnych lotów czarterowych – mówi Adam Hamryszczak, prezes Lotniska Rzeszów Jasionka.
Nowe kierunki
Największy port lotniczy w Polsce – stołeczne Lotnisko Chopina – zanotował w 2019 roku 18,9 mln odprawionych pasażerów. I przepustowość została w ten sposób zdecydowanie wyczerpana. Wiadomo, że potrzebne są inwestycje, ale kiedy i jakie – dowiemy się w połowie roku. Jak mówił w grudniu Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, wtedy będą gotowe analizy, które określą, co powinno być zrobione na Okęciu, aby stołeczny port mógł „dowieźć" odpowiedni wynik na lotnisko w Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Według najnowszych informacji ma on zostać uruchomiony w 2028/2029 roku.
Na razie wiadomo, że w Warszawie w tym roku pojawią się nowe kierunki – LOT poleci do Waszyngtonu, San Francisco i na nowe pekińskie lotnisko Daxing. Będzie też więcej połączeń na Bałkany.