- Uratowaliśmy linię lotniczą o ogromnej wartości dla Norwegii, która wiąże nasz długi kraj — powiedział prezes Jacob Schram na konferencji prasowej. „Wracamy! ” — głosił duży transparent przed siedzibą linii przygotowany na tę okazję, a prezes wzniósł czerwono-biało-błękitną flagę przewoźnika.
Linia podała w ubiegłym tygodniu o pozyskaniu zgodnie z planem 6 mld koron (721 mln dolarów) świeżego kapitału, więcej od minimum, ustalonego przez sądy ds. bankructw w Dublinie i Oslo. To oznacza zakończcie okresu 6 miesięcy ochrony przed roszczeniami wierzycieli.
Pandemia wpędziła mocno zadłużoną linię w kryzys na początku 2020 r. zmuszając ją do zaprzestania dużej części działalności, zwłaszcza do rezygnacji z siatki połączeń przez Atlantyk. Flota odrodzonego Norwegiana zmalała do 51 samolotów ze 156, a dług do 16-18 mld koron z ponad 80 mld.
W ostatnim roku przybyło jednak konkurentów. Wizz Air zaczął latać do kilku miast w Norwegii, niezależnie od starych rywali, SAS i Wideroe, Ryanair też uruchomił kilka połączeń ze Skandynawii, a w połowie roku ma pojawić się nowy przewoźnik norweski, Flyr — pisze Reuter.
- Mówiliśmy, że chcemy zdobyć dość gotówki, aby być pewnymi, że za rok niemal niezależnie od tego co będzie z COVID-19, my będziemy nadal w dobrej sytuacji — stwierdził szef pionu finansowego, Geir Karlsen. Zgodnie z warunkami restrukturyzacji, umowa o elastycznym leasingu ograniczy „spalanie” gotówki. Przez następne 10 miesięcy Norwegian będzie płacić tylko koszty leasingu tych samolotów, których będzie używać. Umowa typu „Power by the Hour” zapewnia elastyczność finansową, gdy popyt jest niepewny.