Alicante zamiast Paryża Ryanairem. Dlaczego dochodzi do takich pomyłek?

Pasażerka Ryanaira, która chciała odpocząć w trakcie weekendu, wylądowała o 1,6 tys. kilometrów od miejsca przeznaczenia. Zdecydowała seria fatalnych błędów.

Publikacja: 05.07.2024 16:15

Alicante zamiast Paryża Ryanairem. Dlaczego dochodzi do takich pomyłek?

Foto: Filip Frydrykiewicz

Zamiast na lotnisko w podparyskim Beauvais poleciała do hiszpańskiego Alicante. Właściwie tylko przewoźnik się zgadzał. A pasażerka zorientowała się o błędzie, jaki został popełniony, dopiero kiedy samolot schodził do lądowania w Hiszpanii.

Pasażerka Ryanaira: Dla mnie 6 i 8 są bardzo do siebie podobne

30-letnia Jem Maybank odlatywała z Leeds-Bradford Airport. Jej rejs miał startować o 6 rano. Z niewiadomych powodów, których sama nie potrafi wytłumaczyć, znalazła się na pokładzie samolotu Ryanaira, który 10 minut później startował w rejsie do Alicante. To prawda: obie maszyny stały obok siebie na płycie lotniska.

Czytaj więcej

Jedna z najlepszych na świecie linii lotniczych zagrożona bankructwem

Jak później tłumaczyła, być może powodem pomyłki była konieczność bardzo wczesnego stawienia się na lotnisku, chociaż sama wybrała godzinę odlotu, ponieważ chciała jak najwięcej czasu spędzić w Paryżu.

— Rzeczywiście, byłam także trochę poddenerwowana podróżą. Szukałam wyjścia numer 6 i nawet je znalazłam. Ale pewnie ostatecznie poszłam gdzie indziej. Bo Alicante odlatywało z bramki numer 8. Dla mnie te cyfry są bardzo podobne do siebie. Uważałam, że wszystko jest w porządku, bo obsługa naziemna Ryanaira sprawdziła moją kartę pokładową i kod QR się zgadzał. Zostałam skierowana prosto do samolotu — opowiadała brytyjskim mediom.

Personel Ryanaira nie sprawdził dobrze karty pokładowej

Powinna jednak mieć wątpliwości, kiedy już wsiadła do samolotu, bo nie było w nim fotela 34A — jaki miała wyznaczony na karcie pokładowej. Personel pokładowy szybko jej wyjaśnił, że jest to możliwe, ponieważ rzędu 34 nie ma w samolotach 737-800, którymi Ryanair operuje w rejsach do Alicante, jest natomiast w B737 MAX 8. I, że często samoloty są podmieniane, kiedy liczba pasażerów się zmienia. Mało tego, stewardesa, nie sprawdzając karty pokładowej, powiedziała jej, że ma wielkie szczęście, bo jeden z pasażerów się nie zgłosił, więc może usiąść na jego miejscu.

Jak to się stało, że nie zorientowała się w chwilę potem, kiedy kapitan informował o szczegółach rejsu do Alicante? — Nigdy nie zwracam uwagi na komunikaty w samolocie. Jak zapala się napis „zapnij pasy”, to je zapinam. I to wszystko. Tym razem też nie zwróciłam uwagi — mówiła.

Czytaj więcej

Prezes PPL we władzach Europejskiej Rady Portów Lotniczych

Tam samo nie wzbudziło jej niepokoju, że lot trwał dwukrotnie dłużej. Uznała, że jej to efekt turbulencji, o których ostatnio tyle się mówi. Co ją zaniepokoiło? Kiedy samolot podchodził do lądowania, zobaczyła palmy i morze. Tego pod Paryżem się nie spodziewała.

Po wylądowaniu nie wyszła z samolotu, tylko zapytała stewardesę, co powinna zrobić. Dopiero wtedy personel Ryanaira zdał sobie sprawę z tego, że ewidentnie został popełniony błąd.

I wtedy ta mocno krytykowana linia zachowała się bardzo nietypowy dla siebie sposób: nie zrzuciła winy na pasażerkę, tylko starała się jak najszybciej naprawić pomyłkę. Ostatecznie pechowa Brytyjka została wsadzona do pierwszego odlatującego samolotu do Paryża, co więcej, nie musiała dopłacać za niewydrukowaną kartę pokładową, nie mówiąc o płaceniu za nowy bilet.

Zawiniła i pasażerka, i Ryanair

Na każdej karcie pokładowej jest wydrukowany numer wyjścia do samolotu, więc tutaj nie ma żadnego marginesu na błąd. To prawda. Numery wyjść się zmieniają. Wynika to najczęściej z opóźnień w odlotach czy przylotach, więc i miejsca wcześniej wyznaczone na płycie lotniska dla konkretnego samolotu zmieniają się. Zdarza się również, że tak jak i ta pechowa Brytyjka, pasażerowie nie zwracają uwagi na komunikaty lotniskowe, których jest dzisiaj mniej, niż jeszcze kilka lat temu, za to są ważniejsze. Tyle że kod każdego lotu jest przypisany do konkretnego rejsu. I tutaj zapewne obsługa naziemna nie zwróciła uwagi na „protest” skanera, który w przypadku błędu nie „pika”, tylko piszczy.

Jest jeszcze jedna przyczyna przygód pasażerki Ryanaira

I to dotyczy większości lotnisk. Podczas pandemii w przypadku większości portów lotniczych, tak samo jak i u przewoźników, drastycznie spadły przychody. Za tym poszły cięcia kosztów, duże zwolnienia. Teraz w sytuacji, kiedy ruch jest już większy niż przed Covidem, okazuje się, że na lotniskach pojawiły się braki dobrze wyszkolonego personelu. I nie dotyczy to wyłącznie odprawy pasażerów, ale i poruszania się pojazdów obsługujących samoloty na płycie.

Zamiast na lotnisko w podparyskim Beauvais poleciała do hiszpańskiego Alicante. Właściwie tylko przewoźnik się zgadzał. A pasażerka zorientowała się o błędzie, jaki został popełniony, dopiero kiedy samolot schodził do lądowania w Hiszpanii.

Pasażerka Ryanaira: Dla mnie 6 i 8 są bardzo do siebie podobne

Pozostało 94% artykułu
Transport
Boeing przyznał się do winy. I uniknął gigantycznej kary
Transport
Ukraiński rynek przewozów drogowych w świetnej kondycji. Poszły inwestycje
Transport
Szmuglowali części samolotów do Rosji. Już siedzą w areszcie
Transport
Rosjanie zarejestrowali nowiutkiego Airbusa. Jak to było możliwe
Materiał Promocyjny
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Transport
Holendrzy poważnie podchodzą do zmian klimatu. Sprawdzą pracowników
Materiał Promocyjny
Jak Lidl Polska wspiera polskich producentów i eksport ich produktów?