Początek roku jest najgorszy dla linii lotniczych, ponoszą zwykle straty z powodu mniejszej liczby rezerwacji. Ten rok był jednak wyjątkowo zły. Lufthansa poniosła stratę operacyjną (EBIT) 871 mln euro, niemal trzykrotnie większą niż rok wcześniej i stratę netto 634 mln, bo strajki kosztowały ją 350 mln, zmalały także przychody działu cargo. Linia zwiększyła jednak moce przewozowe i liczbę pasażerów o 12 proc., a obroty o 5 proc. do 7,39 mld euro.
Prezes grupy Carsten Spohr stwierdził, że „mamy już za sobą I kwartał, na który wpłynęły strajki, ale nastąpił zwrot. Zawarliśmy długofalowe umowy płacowe z większością pracowników. To oznacza bezpieczeństwo i jasność planowania na najbliższe lata. Popyt jest duży, na lato nawet większy niż rok temu” — powiedział.
Teraz grupa zamierza zmniejszyć koszty operacyjne, wstrzymać nowe projekty i ocenić projekty przyjmowania dodatkowych pracowników administracji. Szef pionu finansowego, Remco Steembergen powiedział wręcz: „w najbliższych miesiącach postaramy się wyrównać skutki wyższych kosztów. Podjęliśmy już dodatkowe działania zwłaszcza w Lufthansie, która mocno odczuła większe koszty osobowe”. W całym roku grupa przewiduje zysk EBIT 2,2 mld euro, o 500 mln mniejszy od zakładanego i od ubiegłorocznego.
Pion konkurencji w Brukseli odroczył do 13 czerwca termin zaopiniowania oferty Lufthansy kupna za 325 mln euro 41 proc. udziałów we włoskiej linii ITA Airlines. Urząd ma nadal poważne wątpliwości co do konsekwencji tej transakcji.
Air France-KLM ponad 5 mln euro strat dziennie
Dla drugiej europejskiej grupy początek roku był też zły, choć nie tak jak Lufthansy. Strata operacyjna wyniosła 489 mln euro, była o dwie trzecie większa niż rok temu. Strata netto wyniosła 460 mln euro. Grupa zwiększyła moce przewozowe o 4,5 proc., liczbę pasażerów o 6,2 proc. do 20,9 mln i obroty o 5 proc. do 6,7 mld euro, wypadła też gorzej w przewozach ładunków. AF-KLM musiała zapłacić 50 mln rekompensat głównie pasażerom KLM.