Kolej działa kiepsko: jeździ wolniej od samochodów, punktualność jest gorsza niż w ogarniętej wojną Ukrainie, połączeń jest zbyt mało, wiele do życzenia pozostawia komfort podróżowania. Od czego zacznie pan naprawę kolei?
Od przeglądu sytuacji, by uzyskać jasny obraz: co na kolei działa, a co nie. Weźmy opóźnienia: dziś nie mamy dokładnej wiedzy, czyja jest odpowiedzialność. Przykładem niech będzie problem z rozjazdem na stacji Warszawa Zachodnia, po którym jeżdżą setki pociągów dziennie. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe twierdzi, że przyczyną kłopotów są warunki pogodowe, tymczasem problem leży po stronie technicznej w nowym urządzeniu. W listopadzie mamy zawsze zapewnienia o gotowości do zimy, a jak spadnie kilka centymetrów śniegu, to okazuje się, że jesteśmy słabo do takiej sytuacji przygotowani. Jeśli chcemy cokolwiek na kolei naprawiać, to musimy – jak to się mówi – stanąć w prawdzie.
Co więc nie działa?
W infrastrukturze jest wiele problemów powodujących opóźnienia pociągów. Podobnie w taborze kolejowym: wiemy o awaryjności pewnych typów pojazdów, z czym mamy do czynienia od wielu lat. I dotąd nie było chęci, by się tym na poważnie zająć. Jest więc dobry czas na dokonanie przeglądów zarówno u przewoźników, jak i zarządcy infrastruktury, i to w różnych obszarach. Stawiam na rzetelną informację, która pozwoli właściwie ocenić sytuację i podjąć działania.
Czytaj więcej
Bardzo skromną ofertę międzynarodowych połączeń polskich kolei dodatkowo ograniczają problemy organizacyjne i techniczne.